niedziela, 30 marca 2014

Wake Me Up In July, Lick The Snow From My Eyes, Underneath The Blue Sky, All I Need Is My Bike

Trochę mnie tu nie było.
Trochę ponad dwa miesiące.
Trochę zaczęłam tęsknić...
...i chyba trochę powinnam się wytłumaczyć.

Początkowo mały zastój był zamierzony. Byłam zmęczona całą tą dosyć negatywną otoczką blogowego świata i po prostu zaczęło mnie to mierzić. Uwierało mnie wszystko co z tym było związane. Parcie na statystyki, parcie na 'fanów', parcie na wszelkie inne dogodności związane z blogowaniem. Świat poszedł do przodu, ja zostałam w tyle z mindfuckiem: 'co się do cholery stało'? Gdzie czasy kiedy większość piszących w internetach pannic się znała, kiedy z każdego wirtualnego pamiętnika unosił się zapach pasji i czystej sympatii do tego co się robi, gdzie blog powstawał dlatego bo miało się coś do powiedzenia a nie nieskończoną chęć zapełnienia kolumny pt. 'współpraca'.
Przez kilka lat patrząc na to wszystko do swojego cytrynowego świata straciłam trochę serca. I smuciło mnie to wielce, bo jakby nie patrzeć było to takie MOJE miejsce w którym wszystko działo się tylko i wyłącznie według moich zasad. Jednak świadomość wrzucenia mnie do wora z etykietką: 'bloguje - nie pracuje, w głowie same 'darmoszki', a twarz myślą nie skalana' działała na mnie demotywująco do tego stopnia, że na myśl o wyciągnięciu aparatu robiło mi się słabo. Nie chciałam się do niczego zmuszać, bo nic tak nie zabija miłości do tego co robimy jak właśnie przymus, ale nie chciałam się też z Wami żegnać. Za bardzo Was polubiłam i niejednokrotnie dzięki Wam uśmiech na twarzy malował mi się po same ósemki. Tym bardziej, że wielu z Was przez ostatni okres dało mi do zrozumienia, że może trochę za mną tęsknić (poza tym, jak Riennahera jeszcze raz mnie zrypie za brak wpisów to walnę się komputerem w łeb).

I to własnie działo się w mojej głowie do 31 stycznia, kiedy to nagle moje i Pawła życie stanęło trochę do góry nogami, a my sami musieliśmy pewne rzeczy przewartościować.

Otóż, wspomnianego dnia zostaliśmy nagle rodzicami małej, biszkoptowej znajdy, którą jakiś buc wyrzucił z samochodu do rowu. Bąbel - bo tak została nazwana nasza kulka, miał wtedy trochę ponad trzy miesiące i na sam widok smyczy oraz myśl o spacerze dostawał drgawek. We dwójkę zakochaliśmy się w nim bez pamięci, a wszystko, co w naszym lekko egoistycznym życiu było ważne, zeszło na dalszy plan. Numerem jeden stało się (i właściwie jest do teraz) karmienie, głaskanie, rzucanie gumowego hamburgera i pilnowanie by Młody nie zeżarł na polu czegoś co mogłoby w karygodny sposób odbić się na jego zdrowiu (a jest nie lada wyczyn, bo tylko po przekroczeniu granicy z łąką włącza mu się syndrom odkurzacza). Zupełnie straciliśmy na jego punkcie głowy, a mnie samej włączyło się 'Okołoszczeniakowe Zapalenie Mózgu' (senkju Freta) i przez pierwszy tydzień buczałam, że nie będę w stanie uszczęśliwić mojego psa a już na pewno dobrze go wychować. Wszystko jednak się uspokoiło, Bąbel otrzymał miano Mikropieseła, a wczoraj został szczęśliwie zaczipowany. Rośnie zdrowo (odpukać i nie zapeszać), już mieści się w szelkach i waży całe 4 kilogramy. Czasami wychodzi z niego mały perwers - uwielbia lizać stopy. Kradnie również majtki i staniki, a skarpetki wraz z papierem toaletowym to najlepsze zabawki na świecie. Zjadł już jedno posłanie (a taki wypas dostał. Jeansowy. W kratkę!) i dwie kołdry (w ręczniakach straciliśmy rachubę), raz udało mu rozsmarować swoją kupę na ścianie (czasami wychodzi z niego mały artysta), ale oprócz tego jest najwspanialszym psem na świecie. Kocha wszystkich i z każdym musi się zapoznać. W piątek otrzymał własny, prywatny kosz rowerowy, co by z nami mógł podróżować i po pierwszym włożeniu już wiem, że niezwykle mu posmakował.

Sami więc widzicie, że to moje blogowanie mogło trochę zejść na dalszy plan, jednakże mam nadzieję, że mi tę małą ucieczkę w internetowy niebyt wybaczycie i wrócicie do mnie. Ja Was ze swojej strony bardzo z tę przerwę przepraszam, jest mi trochę wstyd, że tak przepadłam nagle ni stąd ni zowąd, ale już jestem i szczuję. Zdjęciami. Z Mikropiesełem a jakże.



zdjęcia - Paweł

________________________♥_________________________

sukienka - Zara; parka - House; buty - New Balance; czapa - Asia mi zrobiła; zegarek - Danish Design via. Classic Watch


45 komentarzy:

  1. aaa ajutro lece sprzątać w parku jerzmanowskich, żeby przypadkiem czegoś wstrętnego tam znaleźć i co gorsza zjeść, się nie dało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie w tym tygodniu, to na pewno w przyszły weekend wpadniemy na spacer!:)

      Usuń
  2. No nareszcie jesteś! Bąbel cudowny, ciekawy świata jak widzę :) Mam nadzieję, że będziesz tutaj częściej.. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroczy maluch, niech się zdrowo i szczęśliwie chowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby nie to, że nie czuję się uprawniona, sama zjeżdżałabym Cię co tydzień, że jak to tak niedziela bez Twojego wpisu i w ogóle. ;p Ale Instagram pomógł mi ogarnąć, że zostałaś psią mamą i że ten nowy obowiązek pochłania Cię bez reszty. W każdym razie szczęścia z uroczym maluchem i niech Wam się wiedzie kolorowo - ale o nas już nie zapominaj. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie zapomniałam:) Nawet nie wiesz jak mi było głupio w stosunku do Was, ale no musiałam, po prostu musiałam odsapnąć:) No i zająć się piesem:D

      Usuń
  5. Super psina!! Dobrze, że już wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Historia z cyklu "Nierozumiem... całkiem dobry pies a ktoś wyrzucił" :) . Od dwóch lat mam takiego "całkiem dobrego" w bloku (razem z dwoma kotami) Totalnie nieplanowana sytuacja ale warta każdej sekundy. Na pocieszenie stratom materialnym dodam, iż ich zliczywanie, mimo,że wydaje się wpisane w nową rzecvzywistość, zakończy sie mniej więcej po roku. (do dziś z żalem wspominam jedyne buty na szpilce na wszytskie okazje od egzaminów po wesela, które towarzyszyły mi od liceum a "całkiem dobry" pies zeżarł je w 5 min od wyjęcia ich z pudełka).
    a apropos blogowania...jakoś nigdy nie utożsamiłam Twojego bloga z typowym blogowaniem modowym na których ostatnio wiesza się psy Dla mnie osobiście ten blog to zupeeełnie coś innego :")
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa dziękuję za te słowa:) To bardzo miłe, że włąśnie tak postrzegasz mój blog:) Co do 'całkiem dobrych' piesów to my nawet stratami się nie przejmujemy;) Buty są ciągle chowane, bo Mały wykazuje szafiarskie zacięcie i uwielbia w nie wsadzać...pysk:D Po za tym to tak kochana bestyja, że nie możemy się nim nacieszyć:) Tak źle do pracy się nigdy nie wstawało - perspektywa pozostawienia go samego i tej tęsknoty boli co rano:)

      Usuń
  7. Piesel rzadzi <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że Pieseł na Was trafił!
    Psa w koszyku rowerowym jeszcze nie widziałam, może spotkam Was na mieście :D
    A w blogowym światku nawet się trochę ostatnio uspokoiło, ale jak w każdym światku, jakieś bagienko się znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brakowało Ciebie, Kochana! Sama mam pieska znajdę(bo został wyrzucony do lasu z malutką suczką) i wiem, ile potrafi dać radości i miłości:) A stylizacja jak zawsze w moim klimacie, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa..czyli to było nieplanowane "macierzyństwo", czyli wpadka ;) Na takie zdjęcia warto było czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. dobrze, że wróciłaś, tu zawsze tak spokojnie, "przytulnie", żadnych reklam, codziennych postów, a na ten niedzielny zawsze czeka się z przyjemnością :)
    miłego i satysfakcjonującego "mamowania" psiakowi-szczęściarzowi, który do Was trafił!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. bluzeczka w kwiatki i psinka są urocze :)
    Pozdrawiam Serdecznie
    Zocha

    OdpowiedzUsuń
  13. Nic na siłę, w działaniu musi być love ;) Blogów też to dotyczy.
    A pies jest uroczy, słodki i najpiękniejszy (chociaż mój jest lepszy od niego, bo mój). Tak sobie myślę - to dobrze, że ktoś tego psa wyrzucił. Bo jeśli głupi właściciel miałby się znęcać, psychikę burzyć, to lepiej, że ktoś inny przejął zwierzaka. Mam psa z traumą, za długo przebywał z burakami, więc wiem, co piszę.

    Zegarek masz ładny. Lubię ten kolor.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dobrze was widzieć:)nigdy się nie wypowiadałam,ale zaglądam od dawna i regularnie
    :)ja także zostałam nieplanowanie mama,ponad rok temu przywiezlismy znalezionego w Zakopanem,wycienczonego pieska. Początkowo mieliśmy być tylko domem tymczasowym,po2 dniach nasze życie zupełnie się zmieniono. Piesek jest z nami,była to autentycznie jedna z ważniejszych życiowych decyzji i najlepsza. Bardzo go kocham i z radością podglądamy losy wasze i Bąbelka,bo bardzo przypominają nasze. Serdeczne pozdrowienia, Karolina i Panicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PANICZ <3 o borze szumiejący, już Go kocham:) Takie piesy sa najlepsze, kochają najmocniej, a my robimy wszystko żeby wynagrodzić im ten zły czas:) Dziękuję Ci za ten komentarz i gorąco Was ściskamy:) Cała nasza trójca:D

      Usuń
  15. slicznie :)
    zapraszam na: www.okomody.blogspot.com
    oraz na fb: https://www.facebook.com/pages/Eye-Of-Fashion/643842068970318?fref=ts <3

    OdpowiedzUsuń
  16. On jest cudowny! Mój zachwyt potęguje jeszcze dodatkowo to, że wygląda identycznie jak mój Radar w dzieciństwie, no identycznie.
    Dobrze, że już jesteś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie, KONIECZNIE musicie nas jeszcze odwiedzic i wymymłać Bąbla:D

      Usuń
  17. Fajnie, że jesteś, bardzo lubiłam do Ciebie zaglądać, masz bardzo charakterystyczny styl i zwyczajnie miło się patrzy na Wasze zdjęcia:)

    I piesio uroczy!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaki piękny pieseł! i Twoja ruda grzywka ;] pasujecie do siebie ;p

    OdpowiedzUsuń
  19. Mikropieseł ma przepiękne ślepki, Tobie w dalszym ciągu zazdroszczę tej parki no i, co najważniejsze, strasznie się cieszę, że jednak postanowiłaś powrócić i dalej dzielić się z Nami częścią Lemonowego życia ♥ lowe lowe lowe!

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś! Jesteście! :D Wspaniale, że wróciłaś do blogowego światka :) Przyznam, że i ja miałam u siebie pewne zastoje związane z pisaniem..
    2 i 7 zdjęcie ♥♥♥ genialne! i koszyczek dla Bąbla! :D rewelacja! szkoda, że mój Ryszard nie preferuje takich podróży.
    Cieszę się, że znaleźliście się z Bąblem, bo pieseły to jest mega fajna sprawa! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieseły są najlepsze w całym Wszechswiecie!:D Ryszarda koniecznie trzeba przekonać:D Jak to tak, pieseł nie jeździ na rowerze;P

      Usuń
  21. Bardzo się cieszę, że wróciłas, bo tęskniłam!!!! I jak zwykle super wyglądasz :-) Pozdrawiam. Hania bania

    OdpowiedzUsuń
  22. Ojejku, jaki sliczny piech!!! I nawet sie nie wyglupiaj , ze nie bedziesz wiecej pisac bloga!!! Byloby bardzo smutno bez niego w tym internetowym swiecie :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Klimat Twojego bloga jest wyjątkowy, tęskniłam i bardzo się cieszę, że wróciłaś! :) Proszę tylko o jedno - nie używaj Comic Sans... ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NA Boga, ale ja nie używam Comic Sans o.O COŚ JEST NIE TAK!

      Usuń
  24. już miałam nie wybaczyć, ale ten pieseł <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Jesteś! Tęskniłam!
    A pieseł - matkoicorko - przenajpiękniejszy na swiecie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Wróciłaś :D
    A pieseł świetny - i jaką ma cudowną miejscówkę na rowerze :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Rasowy Mikropieseł na zielonym pastwisku, kupa na ścianie, frenetyczna kieca, czapa o smaku dżemu wiśniowego - o tak, Lemoniadowy szajbus umie zrobić "wejście smoka" :D Cieszem siem z Twojego komingbeku, bo brakowało mi tej jednej czekoladki w pudełku z tymi najlepszymi, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie masz pojęcia, jak ja się cieszę, że napisałaś ten post. Moje myśli uważam za zwerbalizowane.

    Co za kosz rowerowy, pan pies ma jak w raju

    OdpowiedzUsuń