Znowu mnie chwilę nie było, ale obowiązki rodzicielskie (i towarzyskie) pochłonęły mnie bez reszty. Musicie mnie odrobinę zrozumieć oraz wybaczyć zastoje - postoje, bo jednak wychowywanie małego łobuza wchodzącego w okres młodzieńczego buntu wcale takie proste nie jest. Ciągłe tłumaczenia, że podgryzanie absolutnie nie jest najlepszą formą zabawy, że nowy mamowy sweter nie jest idealnym legowiskiem, a tyle co uprane koronkowe majtki nie zastępują w łazience misia bywa iście czasochłonne. Wszystko to jest jednak oblane lukrem czekoladowym (o ile takowy w ogóle istnieje) bo wystarczy tylko chwile później spojrzeć na skarconą mordkę z oklapniętym uchem by mózg zamienił się w wypływający uszami budyń, a ja sama zaczęła psa nazywać: 'kosmatą pietruszką', 'puchatą wydmuszką', 'misiem magicznym - kosmicznym' (możecie sobie teraz wyobrazić minę Pawła po usłyszeniu takiej wiązanki (czasami boję się, że odda mnie do Kobierzyna...)).
W każdym razie dni upływają mi na spacerach, socjalizacji z osiedlową psią ferajną (pierwsze spotkanie Bąbla z dogiem angielskim - bezcenne) i wdychaniu wiosennego powietrza. Nawet nie sądziłam, że zachody słońca tak malowniczo prezentują się nad moją osiedlową łąką, a praktycznie codziennie podziwianie ukochanego przeze mnie waniliowego nieba sprawia, że moje 'rzyganie tęczą' wzniosło się na zupełnie nowy poziom.
Cały ten mój cukierkowy nastrój wzmocniony jest jeszcze ilością odwiedzających mnie pannic (rok dwa tysiące czternaście - rokiem odwiedzin). Wpierw krakowskie progi przekroczyła Ven (wciąż uważam, że wypiłyśmy stanowczo za mało wina), kilka tygodni później nawiedziła mnie moja sołlmejt i bezgraniczna miłość, czyli Frecioch - skarpecioch (ach, czemu już nie prowadzisz bloga), a w tyle co zakończoną majówkę, po prawie czterech latach w końcu spotkałam się z kruszyną Bloo (i ciągle czuję niedosyt!). A to jeszcze nie koniec! Rok się jeszcze nie skończył! Zapowiedzi odwiedzin napływają ze wszystkich stron, a ja wprost umieram z podekscytowania.
Widzicie więc, że dwoję się i troję. Na rowerze Bąbel siedzi w koszyku i macha łapą za każdym razem kiedy Paweł nas na swojej strzale wyprzedza - 'Nie obijaj się matka, nakurwiaj pedałem!'.
zdjęcia - Paweł
________________________♥_________________________
sukienka, torebka - H&M; baleriny - sh
Jej, jak wydoroślał :D Świetnie trafił :D
OdpowiedzUsuńTeraz już z niego jest prawdziwy młodzieniec:D
Usuńśliczna sukienka :) i piękny rowerek
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie;))
woman-with-class.blogspot.com
Przeurocza sukienka :) Słodziak z niego :)
OdpowiedzUsuńW ogóle świetny koszyk dla pieska. No i ta sukienka wygląda interesująco.
OdpowiedzUsuńuroczoooooooooooo <3
OdpowiedzUsuńWychowanie na porządnego obywatela-nawet psiego t-o trudny i żmudny proces ;p Powodzenia!
OdpowiedzUsuńB. montuje sobie właśnie ostre. Już mi zapowiedział, że jak tylko skończy to będę musiała go ciągle gonić. (Ale obiecał mi też, że następny rower będzie dla mnie!)
OdpowiedzUsuńZajebiście wyglądasz z tą grzywą. I ta torebka, kurde no.
Ach to wpadajcie do nas teraz z rowerami:) Tak bardzo tęskno, rok się nie widzieliśmy! I torebkę sobie taką samą kupisz i będziemy sostrami - torbami <3
UsuńZdjęcia są takie piękne! I psinka jaka piękna! :)
OdpowiedzUsuńświetna stylówka! ;]
OdpowiedzUsuńp.s. zawsze z niecierpliwością czekam na post, a jeszcze bardziej na załączony plik muzyczny. trafiłaś idealnie! od kilku dni namiętnie słucham albumu tej wokalistki ;p
pozdraiwam!
Świetna jest prawda?:D Ja tak samo magluję ją non stop:) I dziękuję:) Postaram się częściej pisać, co by oczekwianie nie było zbyt długie:3
UsuńŚwietny koszyk dla psiaka ;) Śliczną masz sukiene!♥
OdpowiedzUsuńNie wiem, jaki przyjęłaś model wychowawczy, ani czy chodzicie na jakieś szkolenie (psie przedszkole, podstawowe posłuszeństwo, etc.), ale spróbuję coś podpowiedzieć - moje rude szczęście za kilka dni kończy rok i przez ten czas zdążyłam nabrać nieco doświadczenia w wychowaniu psich maluchów i nastolatków. Częstym błędem właścicieli psów jest ignorowanie pupili w domu, kiedy są grzeczne, a poświęcanie im czasu i uwagi dopiero na spacerach - warto, żebyście pamiętali o tym, aby zwracać uwagę na poprawne zachowania psiaka (leżenie na swoim posłaniu, zabawę psimi zabawkami, etc.) i nagradzali je (smakołykiem, czy wspólną zabawą). Z kolei - jeżeli psu nie zagraża niebezpieczeństwo lub kiedy w pyszczku nie ma najcenniejszej rzeczy w domu - dobrze jest zachowania niewłaściwe ignorować. Dzięki temu pies nie nauczy, że aby przyciągać uwagi właściciela musi zrobić coś destrukcyjnego. I w końcu spacery: pies wybiegany nie ma czas demolować, bo psi.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w wychowaniu mikropieseła. :)
Dziękuję za info o ignorowaniu złych zachowań! Co prawda nie przejawia on ich zbyt dużo (gdy nas nie ma niszczy głównie misia (którego z kolei to już nie wiem:P), a kiedy jest z nami to albo przynosi zabawkę i my mu ją rzucamy (walczymy o odebranie, miętolimy się i inne takie frywolne psie dokazywania:P) a spacery są dłuuugie ze względu na ogromne łąki tuż za domem i niezwykłą ilość psich kolegów:) Mały powoli uczy się przybiegać na zawołanie. Bardzo powoli...najlepsza frajda to gonitwa - pies ucieka, my go gonimy i kradzież skarpetek. Nawet jak ma swoje zabawki w pysku, w momencie jak kątem oka dojrzy niewinnie leżącą na skraju łóżka skarpetkę, cały świat staje się niewazny - SKARPETKA:D Podobny etap miał z papierem toaletowym:P Teraz już go nauczył się ignorować:D Największy problem mamy z podgryzaniem, nie jest to może już tak uciążliwe i mocne jak na początku - wtwerynarz pokazał nam jak na takie zachowanie reagować, ale jeszcze czasami stara się nas przekabacić, że jest to najlepsza forma zabawy:) Ja generalnie ciągle żyję w stresie, że go źle wychowuję/wychowam więc wszelkie rady zawsze mile widziane:)
UsuńŚciskam przeogromnie:)
Rozumiem, też na początku bardzo się trzęsłam nad tym, czy aby swojego psa nie psuję poprzez swoje zapędy wychowawcze.
UsuńW kwestii przywołania: bardzo ważne jest to, aby nauczyć go psa jak najwcześniej, po kilkumiesięczny szczeniak (8-10 miesięcy) przeżywa okres młodzieńczego buntu, który objawia się głównie ignorowaniem właściciela, więc im szybciej wbije się psiakowi do głowy tę komendę (wszak od niej może zależeć jego bezpieczeństwo) tym lepiej. My mamy 2 przywołania, jedno na komendę słowną, drugie na gwizdek. Jeżeli chodzi o przywołanie na komendę słowną to polecam zawsze, ale to zawsze kiedy psiak z własnej inicjatywy do Was podchodzi chwalić go i nagradzać. Poza tym, na spacerze kiedy wołacie pieska, a on nie przychodzi absolutnie nie można go gonić/ iść w jego stronę, bo uzna to za zabawę w berka i oczywiście zacznie uciekać, więc robimy rzecz odwrotną: wołamy np. "Mikropieseł, do nogi" i trochę odbiegamy od pieska. Powinien włączyć mu się naturalny instynkt pogoni, co sprawi, że ruszy w stronę właściciela. Można też piszczeć zabawką, dla lepszego przykucia uwagi.
Przywołanie gwizdkiem tzw. awaryjne - ważna sprawa, bo cała idea polega na tym, że bez względu na to, co pies robi w danej chwili (np. biegnie w stronę ruchliwej ulicy), kiedy usłyszy gwizdek robi zwrot o 180 stopni i natychmiast zaczyna biec w stronę przewodnika, więc polecam nauczenie Mikropieseła i tej metody. ;)
W ogóle, jeżeli to dla Was nie problem czasowy/ finansowy warto zapisać się z pieskiem na jakieś szkolenie - to fajna sprawa, bo nie dość, że właściciel uczy się, jak uczyć psiaka, to dodatkowo pies ma okazję do kontaktu z innymi psami, a trener na bieżąco pomaga rozwiązywać ewentualne problemy. Pisałam dość szeroko o tym, jak wygląda psie przedszkole na swoim blogasku piesełowym, więc nie będę się tu nad tym rozwodzić, ale powiem, że naprawdę warto. Nie wiem za bardzo, które psie szkoły warto brać pod uwagę w Krakowie, ale z tego co widzę trenerzy z Canid wydają się kompetentnymi osobami. Z tym, że to trochę na drugim końcu krakowskiego świata...
Lemonku ja nie wiem czemu (bo nie znam Cię) ale ja Cię lubię ;) a pieseł to będzie miał rajskie życie! Osobiście nie przesadzałabym z jakimiś przedszkolami dla psów (nie no proszę Was) bo podstawowych zasad wychowania da się nauczyć samemu w domu. Wiem co mówię odchowałam goldenkę (nie,moją ale chłopaka- więc tak jakby moją) <3, maj już 4 lata, chodzi jak w zegarku, a ma tak dobrze, że nie wiem czy ja miałam za młodu tak dobrze w domu :) jedyne z czym ja sobie nie poradziłam to nauka na chodzenia na smyczy- tym się zajął On. Jak wyżej wspomniano- najważniejsze to przywołania na spacerach! Jak coś to chętnie podpowiem :) Pozdrawiam ;*
UsuńJaki slodziak! Poza tym - cudny rower i cudne ty, chociaż sukienka to zupełnie nie moje klimaty;)
OdpowiedzUsuńNie ma bata! Wbijam do Ciebie na kwadrat!
OdpowiedzUsuńChodź! Wstawiam ciasto i wyglądam za Tobą przez okno!:*
Usuń<3
OdpowiedzUsuńale juz jest duzy! super wygladacie! :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz zobaczyłam jakieś zdjęcie w necie i poleciałam do sklepu kupić sobie taką samą kieckę. Zadziwiona jestem własną spontanicznością, ale co tam, urzekła mnie na Tobie. ;)
OdpowiedzUsuńProszę jaka ze mnie wpływowa blogerina!:D
UsuńWidzę, że wciągnęło Cię to psie macierzynstwo;)
OdpowiedzUsuńMy też rowerujemy z (ludzkimi;D ) dzieciakami, dwulatkiem i miesięczniakiem. Miło:)
Kupuję torebkę i pieska :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i do obserwowania :)
Ciekawa i oryginalna stylizacja, podoba mi się w niej zwłaszcza gra kolorów i to że jest taka zwiewna i wyszczuplająca. No i jak to zwykle u Ciebie super buty:-) Jak zawsze perfekcyjnie wyglądasz
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga gdzie zdradzam jak mozna spac w Paryżu, Berlinie czy Rzymie za mniej niz 100 zl
http://noclegi-z-airbnb.blogspot.com
Twój psiak miażdży ! jest przesłodki
OdpowiedzUsuń