Zapraszam Was zatem do przeżycia ze mną historii pełnej grozy, dramatów i rozpaczy.
Zaczęło się jakże bajkowo. Piękne słońce, przyjemne ciepło lejące się z nieba, śpiew ptaków a we włosach wiatr...wiosna pełną gębą. Nic nie zapowiadalo mającej nadejść za kilka godzin tragedii. Nieśpieszna wycieczka krakowskimi uliczkami, odwiedzanie ulubionych zakamarków do których w jeszcze nie tak dawne mrozy nie było nam śpieszno, ba! odkrywanie nowych rowerowych skrótów...jednym słowem sielanka. W głowie rozbrzmiewała mi tytułowa melodia a ja oddawałam się dwukołowej rozkoszy.
Wszystko to miało brutalne zakończenie w momencie wtoczenia się do klatki schodowej. A dokładnie mówiąc w chwili gdy podniosłam Pawłowy rower (żeby nie było, że ja biedna wykorzystywana jestem okrutnie niczym w jakimś obozie pracy. Co to to nie, pełna współpraca, po prostu moje dwa kółka są dwa razy cięższe niż Jego;>). Na moich pięknych, praktycznie nowych, nie mających jeszcze nawet dziesięciu dni, a ubranych może cztery razy spodniach pojawiła się turbo, gigantyczna czarna, smarowa maź. Świeczki mi w oczach stanęły, nerw podskoczył na niebezpiecznie wysoki pułap i zaczęła się akcja ratownicza. Pranie, babranie masłem oraz wypłukiwanie Ludwikiem nie dało rady. Smar wżarł się w gacie i nie chciał puścić. Ja rozumiem, że pastelowe, że ponoć sezonu hit ale durna mazio masz miętusowy rower to Ci powinno wystarczyć. Od moich spodni wara. W momencie gdy zauważyłam, że od szorowania znika jedynie ich kolor a nie plama dałam za wygraną. Przyznaję się bez bicie wywiesiłam białą flagę i poszłam chlipnąć w kąt. Wtedy to, niczym superbohater z powiewającą na wietrze peleryną, z pomocą przyszedł Paweł i wynaleziona przez Niego pasta BHP (bo jak wiadomo BHP jest najważniejsze).
Rozpoczęło się ostatnie starcie.
Lemonek vs. tłusta i niezwykle uparta plama.
I jak to bywa w tych wszystkich 'zagramanicznych' filmach na końcu, ja niczym Harry Potter w pojedynku z Voldemortem, jak ta porucznik Ripley w ostatecznym starciu z Obcym zaczęłam wygrywać. Tak moi Mili, to była moja chwila.
Triumf nadszedł dziś rano, kiedy to po wysuszniu pantalonów doszłam do wniosku, że jaśniejszy kolor na jednej nogawce nie rzuca się aż tak bardzo w oczy, może nawet nieświadome mojej tragedii osoby nie zauważą różnicy.
Mission completed, a ja się odmeldowuję.
zdjęcia - Paweł Kolankowski
spodnie - Zara; płaszcz - Asos; marynarka - Armani - vintage; pasiak - H&M; jeansowa koszula - od Bloo.; torebunia, orzełek i brochy - Parfois; trampeczki - Converse
Muszę zapamiętać patent z pastą BHP ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz! Uwielbiam twoje stylizacje♥
OdpowiedzUsuńF.
Jakie cudowne zdjęcia... :)
OdpowiedzUsuńŚwietny zestaw!
No nie mogę, ten rower jest zbyt zajeb.isty <33
OdpowiedzUsuńFajna stylizacja, szczególnie conversy i spodnie mi się podobają :)
Wszystko to co lubię najbardziej - białe conversy, męskie marynary, pasiak i dżinsowa koszula. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńoj, byłaby szkoda!
OdpowiedzUsuńCo tam spodnie, ten płaszcz jest świetny!
OdpowiedzUsuńA może rowery się dogadały, bo raptorowi się nie podobała kolorystyczna konkurencja? Myślałaś o tym?
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że to jest myśl! to Ci franca skubana:)
Usuńchwała niebiosom za Twoją wytrwałość i BHP specyfik - spodnie są świetne! Nie mówiąc już o rowerze, którym się zachwycam i zastanawiam na jaki kolor przemalować swój srebrny pojazd. ; )
OdpowiedzUsuńI jak Ty to robisz, że zakładając na siebie kilka warstw wyglądasz świetnie, a ja niczym kloszard?
Świetny wpis :) Ślady po smarze jeszcze w sumie widać, ale fotki - bajka! Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńAle numer z tą pastą BHP! A ja na wszystko wylewam Vanish, jak ofiara reklamy (no, ale działa:D)
OdpowiedzUsuńI think your bike is like the coolest ever! And I love your hair.
OdpowiedzUsuńKolor spodni- REWELACYJNY! Gdybyś chciała żebyśmy wzajemnie obserwowały nasz blogi to daj mi proszę znać u mnie w komentarzu:)
OdpowiedzUsuńMiszcz BHP po prostu. Kup Harremu osłonkę na łańcuch (i nie ma tam, że babska!).
OdpowiedzUsuńWzięłam właśnie swoje trampeczki przed komputer i zaczęłam im tłumaczyć, że skoro je kupiłam białe, to powinny być takie jak na zdjęciach, a nie takie jakie są. Krakowski trampki są zdecydowanie rozsądniejsze, dla moich nie ma już nadziei.
piekne ujecia a zwlaszcza to pierwsze, mietowe spodnie i rower sa idealne!!!!
OdpowiedzUsuń~Panna Natasha - e tam jak kloszard:D kloszardowe warstwy fajnie wyglądają;)
OdpowiedzUsuń~Krzysiek - toto co widać to jakiś mało znaczący kurz, który zszedł po otrzepaniu:P Plama wyglądała nieco gorzej:P
~Manki - Vanisha niestety w domu nie było:( Paweł jeszcze przyniósł benzynę ekstrakcyjną:P
~M. - Aaaw:3 Thank You:)
~Zuza- mam Menda urodziny za dwa tygodnie to jako dodatek dostanie:P Będę się o Jego łańcuch brudziła, niedoczekanie:P A trampeczki do pralki wrzuć i się wybielą:D i będa takie jak krakowskie:*
~el_martina - powiem Ci, że dawno nie byłam tak zadowolona ze zdjęcia jak z tego pierwszego:D Dziękuję:D
Dziękuję Wam ślicznie Bąbelki:)
Pięknie! I jak Ci rower kolorystycznie podpasował :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na www.mojemaleopowiesci.blogspot.com!
KONKURS
KONKURS
KONKURS
cool sotry bro, tell it again :D
OdpowiedzUsuńa tak serio - nie zazdroszczę tego starcia. grunt, że wróciłaś z tarczą, a nie na tarczy!
gdyby nie fakt, że nie mam ani jednej marynarki (:D) sama bym się z chęcią ubrała jak Ty w dzisiejszym poście. Pozdrów ode mnie Velociraptora! :)
No nie, Mała, mnie spotkała ostatnio podobna historia- wyszperałam spodzień idealny, różowy, za 2 złote...Moja niezrównoważona psychicznie siostra uznała jednak, że nie będą mi one potrzebne i w napadzie jakiejś siostrzanej furii maźneła mi je długopisem... akcja ratunkowa trwa, jednak z dala ode mnie, bo nie jestem odporna na takie nerwy...ech, mam nadzieję, że i moje wyjdą obronną ręką (nogawką?). Jeśli się nie mylę, to sesja niedaleko mnie się tworzyła, z przedostatniego zdjęcia na uparciucha możnaby moją kamienicę zobaczyć;))
OdpowiedzUsuńDługopis da radę puścić:D ja nie raz sama się takim specyfikiem pisadłowym ubabrałam i zawsze w praniu plama schodziła:D
UsuńNiedaleko mieszkasz mówisz...i czego mnie jeszcze na kawę nie zaprosiła co?:P
rewelacyjne zdjęcia
OdpowiedzUsuńbardzo fajny klimat zdjęć i kolory ich :)
OdpowiedzUsuńKaaWee
Dobrze, że udało się je uratować. Moje są zababrane za każdym razem, jak je założę.
OdpowiedzUsuńBardzo pasujecie do siebie kolorystycznie - Ty i rower :) świetnie :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy mi się bardziej Twoje zestawienie miętowych rurek bardziej nie podoba niż moje :)
OdpowiedzUsuń~Zuź - Velociraptor pozdrowiony:D i nie przejmuj się, ja jeszcze kilka lat temu wzbraniałam się rękami i nogami przed marynarkami;) teraz mam raptem 3 a chodzę w jednej:P
OdpowiedzUsuń~Agatiszka - nie, Twoje było lepsiejsze:D
Dziękuję Dziewczynki:D
Wlasnie chcialam pytac czemu nie probowalas benzyna albo nafta? Dla mnie to byl zawsze ostatni ratunek, a wierz mi przez kilka lat studiow na ASP zniszczylam tak gdzies z polowe zawartosci mojej szafy :))) Nie ma nic gorszego niz farba drukarska, w dodatku mozna probowac ja usunac tylko do momentu az wyschnie, potem grob i mogila, ech...
OdpowiedzUsuńJa generalnie jestem mistrzem w niszczeniu ubran. Uwielbiam gotowac i potem odkrywam wszedzie jakies male, ale widoczne tluste plamki :(
uff, szkoda by było spodni pod kolor rowerka:)wiosenka, wiosenka już tu panuje...a jak zarosłaś na głowie...fajnie to wygląda z tymi ogromnymi lokami, w ogóle cudna jesteś.
OdpowiedzUsuń~Hortensja - benzynę tez Paweł przywiózł:D stoi pod łóżkiem na razie:P nafty niestety nie posiadałąm:( ale widziesz, jakbym wiedziała, że Ty taka w temacie to od razu bym do Ciebie uderzyła:D bo ja zrobiłam błąd, że wcześniej je do pralki wrzuciłam zamiast na sucho czyścić;/ I nie przejmuj się, jak ja gotuję i jem uwalam się jak jakiś prosiak:P
OdpowiedzUsuń~Cynamoona - TAK, zaroślak jestem coraz większy:D jak włosiska wyprostuję to sa jeszcze dłuższe:3 tylko wyblakłam i czeka mnie fryzjer i malowanie;)
Dziękuję:)
pasta bhp lekiem na całe zło ;-)
OdpowiedzUsuńnie no, jednak faceci CZASEM do czegoś się przydają :D
ja przez Lemonkę pragnę roweru choć nie mam gdzie nim jeździć bo na zajęcia w uj daleko i droga niebezpieczna
OdpowiedzUsuńPiękny odcień spodni i analogicznie roweru;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowe DIY:)
Kurcze panie, ale wyglądasz fajnie w tej (mało widocznej) koszuli, lepiej niż ja :D
OdpowiedzUsuńAle strzałka uliczna i tak wie, że plama była, spodnie wskazuje bezlitośnie ;)
OdpowiedzUsuńZainspirowałam się, chyba w tym roku dam się ponieść emocjom i zakupię śnieżnobiałych trampców.
Ale plama sięzrobiła po tym jak strzałkę opuściłam, więc wiedzieć jeszcze nie mogła;) chyba, że jasnowidz z niej jaki, Nostradamus:D
UsuńA trampożce kupuj białe, kupuj:) Ja się którąś wiosnę do nich przymierzałam i teraz w końcu biegam w 200% zadowolona:D są świetne:)
Rower jest kapitalny! Spodnie jak do kompletu. ;)
OdpowiedzUsuńCuuudnie wyglądasz, spodenki boskie, szczególnie kolor (przyznam iż posiadam takie same, hehe) :>
OdpowiedzUsuńxoxo
http://martiinfashionland.blogspot.com/
Rowerowe cudo!:) Śliczne spodnie.
OdpowiedzUsuńfajnie wygladasz! rower jest genialny!!;)
OdpowiedzUsuńCzekam na dzień , w którym wypatrzę Cię gdzieś na Krakowskich bruczkach, pedałującą na tym miętusku... patrzę patrzę ciągle, ale jeszcze nie widziałam :))
OdpowiedzUsuńWypatruj, wypatruj;) w końcu gdzieś się tam przemknę obok Ciebie;)
Usuń~Szpiegula - muszę Ci powiedzieć, że rzeczywiście czasami jest z nich jakiś pożytek:P
OdpowiedzUsuń~Agg - kup, kup zawsze sięjakieś miejsce do jeżdżenia znajdzie:)
~Bloo. - Dziee PAnie, w życiu:)
~MArti - spodniowa pjona zatem!:D
Dzięi Dziewczęta:3
Twój blog to jakaś bajka... Jesteś niesamowicie inspirująca. :)
OdpowiedzUsuńgenialne zdjęcia, genialnie wyglądasz ;)
OdpowiedzUsuńniesamowita stylizacja i przede wszystkim zdjęcia!
OdpowiedzUsuńi naszyjnik <3
O jak pięknie! Naszyjnik, spodnie, włosy, wszystko! <3
OdpowiedzUsuńUff dobrze, że pasta BHP ocaliła miętowe spodnie, są świetne!!:D
OdpowiedzUsuńŚwietna stylizacja Kasiu :) Zdjęcia bardzo mi się podobają. No i ten Twój rower... ech... marzę o takim :)
OdpowiedzUsuńMadzioor<3 Dziękuję:*
Usuńa skąd rower? ;>
OdpowiedzUsuńRównież jestem bardzo ciekawa gdzie mogę znaleźć taki niezwykły rower?
OdpowiedzUsuńdlatego na rower najlepiej założyć ciemne spodnie lub szorty :). Wreszcie dobrze założone spodnie koloru miętowego. W sumie to... perfekcyjny zestaw.
OdpowiedzUsuńPo prostu genialnie!
OdpowiedzUsuńWow, to chyba najpiękniejszy rower jaki w życiu widziałam! Gdzie można kopic takie cudo?
OdpowiedzUsuńBiałe conversy + miętowe spodnie- to nie mogło źle wyglądać;p Bardzo fajny blog, będę częściej zaglądać;)
D.
~Anonimowy - nawet nie wiesz jak bardzo jest mi miło:D Dziękuję:)
OdpowiedzUsuń~Mosikaa, N., Dominika and Paulina - rower był składany, malowany i robiony na zamówienie przez ekipę Bajki jak z bajki:)
~Lou - to też nie tak:) grunt to osłonka na łańcuch, której w swoim ostrym kole chłopak nie posiada:) a że jest lżejsze nic mój czołg to postanowiłam mu je wnieść:) ot chyba mnie jego dwa kółka nie polubiły i pobrudziły:)
Dziękuję Dziewczyny!:D
rewelacyjny rower przede wszystkim! <3 :)b.fajny pomysł na zdjęcie-rewelacyjny fotograf, i rewelacyjny wizażysta- ty ;) ;**!!!
OdpowiedzUsuńgg:33398705