Życie blogera nie jest wcale takie proste jakby się wydawać mogło. Nie. Absolutnie nie. Ciężka to harówka, orka na ugorze, focie w komarowym Beverly Hills.
Powstawanie takiego wpisu u mnie składa się z dwóch etapów.
Etap nr 1 - znalezienie przyjemnego dla oka miejsca, w którym można wykonać kilka zdjęć, mających być tłem dla mojego pięknego i wspaniałego ałtfitu. Z tym wiąże się zawsze kilka problemów, ale jak już uda mi się przekonać Własnego Prywatnego Fotografa do moich wizji i fantazji, na drodze musi stanąć Matka Natura i z miną cwaniaka dać do zrozumienia, że oj nie, tak łatwo nie będzie. Lecąc dalej z tym koksem do pokonania mi pozostaje pogoda oraz współżyjące ze mną na tym padole istoty:
- za zimno - ni chu, w szortach mogę jedynie zawinąć się w kołdrę;
- za gorąco - zanim wytoczę się z klatki schodowej wyglądam jakbym wyszła z sauny w której praktykowałam najostrzejsze układy Zumby;
- za wcześnie - komu z Was chciałoby się wstawać o wschodzie słońca kiedy nie musi i kiedy ma przed sobą pierwszy wolny i spokojny weekend? Tak, mnie też się nie chce;
- komary - france i zboczeńce. Gryzą między cycki. True story;
- pająki - bije rekordy prędkości w ucieczce do domu jeśli jakiś okaz zobaczę w promieniu pięciu metrów ode mnie. Mając teraz okulary zdarza się to nieco częściej;
- ludzie - oni ZAWSZE się będą na Ciebie dziwnie patrzeć kiedy wyginasz śmiało ciało w stronę obiektywu.
Etap nr 2 - wyszukanie inspiracji, ciekawego tematu, którym mogłabym tu Was zabawić. Z tym też nie zawsze jest łatwo. Ot weźmy sobie ostatni tydzień..o czym mogłabym Wam opowiedzieć?
- spotkanie rowerzysty, który w miejscu na bidon miał wsadzone pół litra Krupniku (i bynajmniej nie mówię tu o zupie);
- spotkanie matki z rozwrzeszczanym dzieckiem, która postanowiła się mu zaoferować i na środku głównego deptaka w Szczawnicy powiedzieć: 'choć kochanie, mamusia da Ci cyca'. (nie wiem jak się sprawa potoczyła - uciekłam);
- byłam na weselu. tańczyłam Gangam Style i czwarty rok z rzędu złapałam welon/bukiet. Nie mam nawet zamiaru się do tego odnosić;
- jest gorąco. Thank you Captain Obvious;
- głaskałam i karmiłam trawą cztery baranki (łiiiii!);
- bladym świtem, w drodze do pracy, tuż przed rowerem drogę mi przebiegła Pani Matka Sarna z dwoma małymi i niezwykle niezdarnymi berbeciami (łiiiii! x2).
Sami widzicie, szał pał w trampkach, nie idzie się zdecydować. A Wy pewnie myślicie, że to takie hop siup, bułka z masłem, fraszka igraszka!
NIE.
To codzienna, nierówna walka z nadprzyrodzonymi siłami, to wypruwanie sobie żył o opowieść, to istny hard core*
zdjęcia - Paweł
________________________♥_________________________
sweter [%] - Stradivarius; sukienka - SwayChic; kapelusz - H&M; sztyblety - prezent; plecak - Not A Virgin Shop
*A może Wy macie jakieś tematyczne zachciewajki, specjalne życzenia, może chcielibyście żebym Wam o czymś opowiedziała?:)
O ja cie ja cie jakie piękne zachodząco słoneczne foteczki <3 Pełne love, cudownośc, miód i słonecznośc czyli love bardzo :)
OdpowiedzUsuńTak, tak zycie nas blogerów ciezka sprawa jest. Sie ludziom wydaje ze to ot takie tam picie kawy zajadanie sie muffinami a potem trzeba rzebe pokazac niczym adonis na posagu w grecji bo wszkażesz poza muffinami, lodami i czekolada bycie fit jest na topie i trendy. Fotki zawsze musza piec piekne, duzo, kolorowe i najlepiej cykniete hasselbladem a tematyka zawsze rzęska jak poranna rosa i dowcipa jak skecze kabaretu tey. wszystko okraszane nuta nonszalancji i mania super fajnego zycia w ktorym jednym problemem jest to czy wybrac kontrakt do stanow czy autstralii.. ;)
Ahahahah dokładnie tak!:D Do tego ludzie nie wiedzą, ale jak czasami do pierwszego głodować nie chcemy to same te muffiny pieczemy! w pocie czoła, w upale piekarnika, w otchłani mąki!:P Nie ma lekko kochana, nie ma!
UsuńCo za urocza hipiska, a ja już szaleję za szydełkowym wdziankiem i sukienką^^ Rozumiem, iż to nie jest takie łatwe i przyjemne( zmiany pogody i wszelkie latające tudzież łażące stworzenia..), ale końcowy efekt, szczególnie tutaj jest fenomenalny! Serdecznie pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńłiiiiiiiiiii! :D
OdpowiedzUsuńps. bo Ty się pewnie rzucasz w kierunku bukietu/welonu. ja tam zawsze uciekam. zawsze! :)
Ja teraz też już uciekłam! Nie chciałam francy i ten burak, wodzirej mi kazał wrócić bo najbliżej mnie spadł! Mnie trzeba współczuć teraz!;D
UsuńO masz rację. To nie jest proste. Codzienne zmaganie się z żywiołami. Wiem coś o tym. Sweter jest SUPER ! :)
OdpowiedzUsuńCudo to wdzianko dziergane!
OdpowiedzUsuńA co do blogowych trudności dodałabym ze swoich doświadczeń "dzień złej twarzy":P
A ten welon to chyba już całkiem uzasadniony, pierścionek już jest;)
zupełnie nie wiem jak Kasia mogła zapomnieć o dniu złej twarzy :P
UsuńNo tak, o 'dniu mordy' zapomnieć to już totalne 'fopa':P
UsuńŚwietne zdjęcia, bardzo nastrojowo jest :)
OdpowiedzUsuńzachwycam się długością twego okrycia! :D
OdpowiedzUsuńPiękna i dowcipna :***
OdpowiedzUsuńnaprawdę ciekawie piszesz :) aż chce się czytać! i piękne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńkocham takie klimatyczne zdjęcia<3
OdpowiedzUsuńpięknie;)
OdpowiedzUsuńDoceniam Twoją nieustanną walkę z wszelkimi przeciwnościami!
OdpowiedzUsuńWyglądasz cudownie;***
Ale przepiękne boho, jeden z Twoich lepszych ałtfitów
OdpowiedzUsuń~Justyna - a dziękuję bardzo!:D
OdpowiedzUsuń~NoraPredatora - no! jedna doceniła!:D
Dziękuję Wam Słońca za tak miłe słowa:D
U mnie etapy te dzielą się na 2 osoby - za pierwszy jest odpowiedzialny fotograf, więc zazwyczaj wracamy do sprawdzonych miejsc.. podwórko w drodze z autobusu, bok bloku, gdzie przy okazji psiak sobie pobiega na polanie..
OdpowiedzUsuńZaś etap drugi mnie czesto przerasta, zasiadam przed klawiaturą i kurka rurka zmazuję swoje bazgroły po kilkanaście razy sądząc, że temat musi być bardziej neutralny, a ja muszę pisać mniej o sobie..
Zachwyca mnie Twój cudowny sweter! Piękne zdjęcia ♥
Oj tam, Twój blog - Twoja bajka:D Możesz pisac nawet największe bzdury i absolutnie się tym nie przejmować:D
UsuńDziękuje!:D
W tym zestawie wyglądasz absolutnie zachwycająco, bardzo do Ciebie pasuje taki styl :)) A sukienka w zestawieniu z tym cudnym swetrem wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńCo do pająków to panicznie się ich boję, więc wcale Ci się nie dziwię że uciekasz na ich widok. Są przeobrzydliwe!
To jest Twój najładniejszy post chyba.
OdpowiedzUsuńCzesc droga Lemonko, piszesz oblednie, przez Ciebie moj jezyk polski jest o wiele bogatszy I bardziej cool:)
OdpowiedzUsuńMieszkam w stanach od 25 lat I wlasnie dzisiaj przylecialam do Krakowa, zeby powachac jeszcze raz wszystkie stare katy. Ale najwiekszy szok przezylam jak zobaczylam Cie przez okno mojego hotelu w poniedzialek, szlas z jakas kolezanka, nawet chcialam Cie zawolac, ale pewno bys sie wystraszyla co to za dziwna babka ha ha (na ulicy Szpitalnej) A moze po dlugim locie wszystko mi sie tylko przywidzialo ? Bardzo chcialabym Cie zaprosic na cos pysznego I slodkiego gdzies na Rynku I oczywiscie pogadac o modzie, wodzie I przrodzie. Napisz jak mozna Cie zlapac?
Łiiii bardzo, bardzo mi miło, ale w poniedziałek to chyba jednak nie byłam ja:( zaraz po pracy popedałowałam do domu dogorywać:( Kurcze ja bardzo bardzo chętnie na ciastko (na ciastko to już w ogóle zawsze), ale w tym tygodniu jestem dosyć trudna do uchwycenia;/chyba, że jeszcze w krk będziesz po niedzieli?:)
UsuńŚciskam, ściskam!:D
Przepiękne zdjęcia, zachwycasz!
OdpowiedzUsuńcudownie!<3
OdpowiedzUsuń~Caro - :D:D
OdpowiedzUsuń~WarszawkiKredens - Moja Kochana:D
Dziękuję, dziękuję, dziękuję:D