Rozpoczęłam odliczanie do wyjazdu. Dopadła mnie urlopowa podnieta i będę Was tu nią trochę katować. Proszę jednak mi się nie dziwić, ostatni raz na kilka dni wyjeżdżałam dwa lata temu, a tak długie 'wolne' miałam w momencie przerwy pomiędzy jedną pracą a drugą. Było to trochę czasu temu. Moja mózgownica odczuwa zmęczenie materiału i wykonywanie najprostszych czynności przychodzi mi ostatnio z trudem. Jedyne co jeszcze jest w stanie zaprzątać moją głowę to wizja wylegiwania się na plaży ze złotym trunkiem w ręku. Do tego ciągle jestem bombardowana informacjami gdzie zostanę zabrana, co zobaczę i co smacznego będę jadła. Ja sobie to wszystko wizualizuje i doczekać się nie mogę. Przebieram nóżkami w miejscu i myślę tylko co ze sobą zabrać. W każdym razie pokój jest, bilety są (choć nie obeszło się bez batalii pod okienkiem kasy - tu muszę oddać pokłony wspaniałym paniom, które czarami chyba wykombinowały dla nas wolne miejscówki), walizka jest. Oby tylko nic i nikt nam tego wyjazdu nie zepsuło (bo tak jest, jak człowiek się już na coś napali i cieszy jak głupi do sera to ZAWSZE coś się wydarzy - a wtedy, jeśli tak się stanie, zaprawdę powiadam Wam, ujrzycie mord w moich oczach).
Z rzeczy, które Wam tu dziś pokazuje miażdżąca większość została mi znaleziona, podstawiona pod nos lub kupiona. Jedyne nieśmiertelne, ulubione jazzówy są w pełni przeze mnie odkryte. Kiecorę wypatrzyła
Zuza w jednym z krakowskich vintage shopów, w którym akurat buszowałyśmy. Granatowy kolor, groszki, falbany i guziki w kształcie serduch - no po prostu szyta dla mnie. Wbiegłam szybko do przebieralni a tam ups! Nic co pod nią nie dało się ukryć.
Co tu robić?
Na szczęście przypomniałam sobie o halce, którą dostałam w komplecie do innej sukienki. Jest cielistego koloru więc idealnie pasowała do tej delikatniej mgiełki. Torebkę dostałam od Pawła. Stwierdził bowiem, że jak jeszcze raz zobaczy u mnie takowy sprzęt w kolorze brązowym (oj tam, oj tam) to mnie weźmie i przetrąci. W sumie sporo skorzystałam, bo prezent momentalnie skradł moje serce. Kolczyki - rowerzyki i wisior to oczywiście
Szpiegulowa sprawka.
zdjęcia: Paweł
sukienka - krakowski vintage store; sweter - Oysho; torebka - Parfois; kolczyki, wisior - Szpiegulowy prezent; buty - Primark
jakie loczki masz filuteryjne;) pięknie wyglądasz, a prezenty leżą jak ulał:) udanego wyjazdu! trzymać kciuki będę, bo cóż innego do roboty mam, kiedy u mnie zero wczasowania się;)
OdpowiedzUsuńpiękna, grzeczna sukienka:)
OdpowiedzUsuńTorebka mi się podoba , no i kolor włosów : )
OdpowiedzUsuńmyownplaceinfashion.blogspot.com
Sukienka super, ma 'skrzydełka' jak moja zielona bluzka. Mam też podobne do Twoich włosy, artystyczny nieład ;-)
OdpowiedzUsuńale masz lokersy :D śliczna ta sukienka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z urlopu :D
Sukienka jest prześliczna :))
OdpowiedzUsuńznalazłam ja też właśnie taką bardzo podobną sukienkę, która bez halki pokazuje oczywiście to czego nie powinna ;)
OdpowiedzUsuńw kilku słowach - jestem zachwycona i fryzurą i sukienką! i resztą też :)
mega! wszystko na swoim miejscu ;))
OdpowiedzUsuńCoś mam wrażenie, że te moje groszki prezentowałyby się lepiej na Tobie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie . Ładne zdjęcia ; )
OdpowiedzUsuńTa sukienka jest prześliczna i bardzo Ci pasuje :)
OdpowiedzUsuńChcę tę torebkę, wyglądasz uroczo :)
OdpowiedzUsuńjak mamalgosia nie przestanie epatować urlopem to nie wiem co zrobię ;-)))
OdpowiedzUsuńparfois ma cudnie piękne torebki!
i mnie tam wchodzić nie wolno ;-)
@Żużu - mówi się 'filuterne'!:P a kciuki trzymaj mocno, mocno:) i nie martw się, może Ciebie też szefo/owa urlopem zaskoczy;)
OdpowiedzUsuń@Małgosia - bujaj się:P już niedługo i ja Cię tak będę pozdrawiała:P
@Riennahera - a gupoty opoiwadasz:) choć chętnie bym te Twoje przygarnęła:P mam groszkomanie:D
@Szpiegowsky - to PAweł będzie tam wchodził za nas dwie:P
Ślicznie dziękuję Dziewczyny:D
śliczna torebka :)
OdpowiedzUsuńparfois - to tak jak z krokwią.
OdpowiedzUsuńtrzeba mieć odpowiedni punkt widzenia.
jak byłam kiedyś w parfois, weszłam niechący,
i kupiłam chustę- i zaczęłam się paniom żalić, JAK bardzo straszny jest to sklep,
to panie mnie wyprostowały, i powiedziały, że i tak mam szczęście- bo tam nie pracuję ;-))
no fakt, w parfois nie mogłabym pracować,
bo musiałabym zamieszkać pod mostem,
i całą kasę wydawałabym na cudowności!
ładna torebka. Ja też odliczam czas, tym bardziej, że polska pogoda przyprawia mnie odepresję.
OdpowiedzUsuńBardzo pensjonarsko. Brakuje Ci tylko kapelusza, jedenastu podobnie wyglądających statystek i zakonnicy - panny Clavel.
OdpowiedzUsuńkocham groszki, kocham tę sukienkę!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czytam Twojego bloga. I stwierdzam: szacun za zaangażowanie w odpisywanie na wszystkie komentarze! - Lubię to!.
OdpowiedzUsuńmajka
Piękne kropeczki dla cytrynowej panieneczki:)
OdpowiedzUsuńSukienka cudowna!! Wyglądasz przeuroczo!!
OdpowiedzUsuńIdealnie do Ciebie pasuje ta sukienka!!
OdpowiedzUsuń@Szpiegula - co do mieszkania pod mostem...nie zapominaj na co kasę zbieramy!:P
OdpowiedzUsuń@R.F - ino tylko mnie w kapeluszach tak brzydko:P za mały łeb:P
@Anonimowa MAjka - aaa bo ja to sobie z każdym lubię pogadać;) czasami odpisuję późno bo nie chcę robić z komentarzy czatu:) ale staram się zawsze:)a Twoje słowa sprawiły mi wielką radość - dzięuję:D
@Lady_sport - <3
Dziękuję, dziękuję po stokroć dziękuję:)
Czuję,ze umrę na miłość do Twojej sukienki!
OdpowiedzUsuńUrlopu równie ekscytującego jak przygotowania do wyjazdu życzę :)
A gdzie się wybierasz? Ja też odliczam... Urlop od piątku, najpierw LAF w Zwierzyńcu, a potem Rumunia :D
OdpowiedzUsuńprześliczna ta kieca
Piękna ta sukienka, i niesamowicie do Ciebie pasuje ;)
OdpowiedzUsuńBARDZO FAJNY BLOG:)MOŻE SIĘ WZAJEMNIE POOBSERWUJEMY?
OdpowiedzUsuń@Kath - nie umieraj!:)
OdpowiedzUsuń@Odpoczywalnia - walę na Gdańsk, niech wszystkie ryby się chowają:D
Bardzo dzięuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję:)
Teraz już wiem na pewno: granatowy najlepiej komponuje się z rudym :)
OdpowiedzUsuń