Najlepsze w tym wszystkim jest to, że przed tragicznym zdarzeniem, w przeciągu piętnastu minut trzy razy spadł mi łańcuch. Doprawdy można pomyśleć, że Jantar próbował mi powiedzieć: 'Złaź dziewczyno i mnie prowadź bo niechybnie wywiniesz orła'.
W domu Rower został reanimowany. Nie obyło się bez elektrowstrząsów, zapaści i kolejnych nerwów. Jednak mój mieszczuch to twarda sztuka i nie dał się jakiejś tam kraksie.
Powiem szczerze, liczyłam, że ten rok zakończę bez wypadkowo - tak dobrze mi szło. No, ale masz Ci los, grunt, że wszystkie zęby mam na miejscu, co najwyżej kilka siniaków (przy czym jeden wygląda jak modna w tym sezonie galaktyka, do tego jest kształcie gwiazdy betlejemskiej - a o tym już nie wiem co myśleć).
Sukienka przyleciała do mnie od najfantastyczniejszej Ven. Dopiero teraz, po wyszukaniu u Niej wpisu z wspomnianą kiecką zauważyłam, że też do niej dobrałam kapelutek (nie dość, że 'każda szafiara to odgapiara' to na dodatek tego nieświadoma. Choć ja przypuszczam, że mamy tu do czynienia bardziej z jakąś ubraniową więzią). 'Pjona' zatem i cześć!
zdjęcia - Paweł
sukienka - Desire Clothing od wspaniałej Ven; kapelutek, sweter - H&M; lisior - gdański kram (param pam pam); Huntery - KaloszeNoszęPl
Świetne zdjęcia ;) z charakterem. Sukienka jest urocza! ;)
OdpowiedzUsuńAch! Jakie klimatyczne zdjęcia! Ubolewam wielce nad brakiem foty galaktyki czy tam gwiazdy betlejemskiej :,( - może dałoby radę z nich powróżyć ;). 3 razy spadł Ci łańcuch? A piania koguta nie było słychać z oddali ;P?
OdpowiedzUsuńNo, klimacik na zdjęciach jest konkretny :)) bardzo ładne fotki
OdpowiedzUsuńMagiczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPięęęęękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZa takie zdjęcia to ja muszę Cię znielubić, zazdrość mnie zżera.
OdpowiedzUsuńPięna sukiena i świetne zdjęcia, mam nadzieję, że jeszcz sobie pojeździsz na rowerku :)
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia, nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńDoskonale wpasowujesz się w krajobraz ze zdjęć.
OdpowiedzUsuńO rowerowych siniakach nic nie powinnam mówić, nabijam je sobie nawet prowadząc lub przypinając rower hmmm
Zgadzam się. Piękne, mega klimatyczne zdjęcia, fotograf wykonał kawał dobrej roboty! Zazdroszczę takiej sesji...
OdpowiedzUsuńZ tą sukienką to może byśmy zrobiły Stowarzyszenie Wędrującej Sukienki? Taka luźna propozycja osoby śliniącej się do niej od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńZdjęcia takie, że dupę urywa (pozostając w klimatach kulturwy;)!
sukienka robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńMagicznie...urzekasz, uwodzisz, zachwycasz.
OdpowiedzUsuńCUDO! <3
OdpowiedzUsuńTo chyba najpiękniejsza sesja na łące, jaką widziałam :)
OdpowiedzUsuń@Bastet - pianie koguta to ja dziś u siebie na osiedlu słyszałam:P
OdpowiedzUsuń@Riennahera - ale Cie kocham, nie możesz nie lubic mnie:(
@Rykoszetka - Jantar już zdrów, jednak jest to rower nie do zajeżdżenia:D
@Anio - pjona;)
@Zuza - jak przyjedziesz to coś pomyślimy;) Wiesz, po dzisiejszym dniu widac, że cały internet jest pełen kultury i MONdrych ludzi xD
Paweł mi tu cieszy minę do monitora i puszy się jak paw z dumy, że Go tak chwalicie;) Ogromnie dziękujemy:3
kocham Cię za Ladytrona na blogu XD i za kiecę!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, jak zwykle - mają w sobie magię! nie zazdroszczę wypadku ale historyjka świetnie opisana :) i Ladytron! szalałam kiedyś za tym, dobrze sobie przypomnieć lubianą kapelę :)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam tę sukienkę od razu pomyślałam o Tobie:) miałam CI nawet o niej pisać, ale było za późno, bo już ją zdobyłaś:) no i nie myliłam się! wyglądasz w niej świetnie:)
OdpowiedzUsuńzdjęcia piękne, romantyczne, nostalgiczne
OdpowiedzUsuńło matko cóż za historia. takie napięcie. dobrze, że wszystko dobrze;)
OdpowiedzUsuńMega klimatyczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSukienka cudowna!
Pozdrawiam, zapraszam,
Czmiel
Piękne zdjęcia, cudny klimat!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje zdjęcia! Jeśli chodzi o sukienkę - jest wspaniała. idealna.! zazdroszczę.
OdpowiedzUsuń@M. Maliciosa, Tattwa - Ladytron rządzi!
OdpowiedzUsuń@Żużu - ja tu zawsze trzymam rękę na pulsie:D
Serdecznie dziękuję:D
na szczęście ten lisior ma zielone brzucho :D
OdpowiedzUsuńŚledzę Twojego bloga od dłuższego czasu ale do tej pory nie widziałem potrzeby wypowiedzenia się. Do tego spokojnego popołudnia, kiedy to przez nic i nikogo nie niepokojony kliknąłem "play"... teraz cały czas po głowie chodzi mi utwór który tutaj usłyszałem.
OdpowiedzUsuńZa co bardzo Ci dziękuję!
Piękna sukienka i piękne mgły!
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno! Co prawda blog o modzie, a nie o rowerach ale jakby nie było rower odgrywa tutaj niebagatelną rolę. Z tego co widzę Twój rower wyposażony jest w przedni hamulec. Ciekawy jestem jak często go używasz? Bo coś czuję że uważasz go za zło którego użycie kończy się tylko i wyłącznie lotem przez kierownice. Czy mam rację?
OdpowiedzUsuń@Szpiegula - oj już nie rpzesadzaj z tym zielonym,;)
OdpowiedzUsuń@Tobikon - bardzo mi miło. A hamulca przedniego nie uważam za zło konieczne i praktycznie cały czas, razem z tylnim go używam:)Więc nie, nie masz racji:) Moge nawet powiedzieć, że częściej hamuje przednim niż kontrą. To, że wyleciałam przez kierownicę nie jest aboslutnie związane z tym, że zahamowałam, koło zablokowało mi się w dość szerokiej i głębokiej dziurze, stąd lot przez przód roweru:)Wiadomo jak wyglądają odstępy między szyną a betonem;)
BArdzo, ale to bardzie dziękuję za wszystkie miłe słowa:D
Cud! prawdziwy cud! Jesteś pierwszą z którą rozmawiam, która tak nie uważa :) Brawo dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńCieszę się że nie mam racji. Ja swój ostatni upadek zaliczyłem jakieś pięć lat temu, kiedy to rozpędzony wjechałem w głęboki piach w którym przednie koło po prostu zatrzymało się w miejscu. Dalszej części chyba nie muszę opowiadać.
Ale tutaj zaczyna się moja sugestia. Bowiem nawet tak beznadziejne sytuacje są do opanowania ale tylko w momencie kiedy wyćwiczysz u siebie właściwe odruchy. Mam tu na myśli przedewszystkim przesunięcie się z siodełka niemalże nad tylne koło [Tak wiem rower miejski rządzi się swoimi prawami jednak jego waga gra na twoją korzyść także minimalne przesunięcie się do tyłu powinno wystarczyć] przy jednoczesnym usztywnieniu ramion. Czego najszybciej można się nauczyć właśnie poprzez używanie głównie przedniego hamulca w czasie codziennej jazdy. Oczywiście jest to sposób zaczerpnięty z nieco bardziej ekstremalnych rodzajów kolarstwa ale myślę że nie potrzeba Cię przekonywać że idealnie sprawdzają się w czasie codziennych zmagań z naszymi jakże cudownymi drogami :)
Także życzę Ci byś kolejny sezon rowerowy zakończyła tak jak ja swoje dotychczasowe. Czyli bez chociażby jednego urazu.
Bardzo mi przykro z powodu wypadku. Ślę życzenia powrotu do zdrowia dla Ciebie i Pana Roweru :)
OdpowiedzUsuńCo do sukienki, widziałam ją onegdaj u poprzedniej właścicielki i muszę przyznać, że jest ona zdecydowanie bardziej 'lemoniadowa'niż 'venilowa'. Ładnie razem wyglądacie;)
Ale klimat!!! a sukienka bardzo przypomina mi takie chińskie sukieneczki które były bardzo popularne jak byłam mała:) może to jedna z nich?:DD
OdpowiedzUsuńPoryczałam się ze śmiechu, wybacz, jestem pełna współczucia dla tej rowerowej traumy, ale mimo wszystko ryczę zewnętrznie ze śmiechu!!
OdpowiedzUsuńKiecka zaś jest prze prze bosska! Chwała Bogu żeś nie miała jej na sobie w trakcie jazdy rowerem,
tenk ju got!
piekne ubrania, piekne zdjecia, cudowny klimat! :)))
OdpowiedzUsuńklasa<3
o rany, przykro mi z powodu tegoż wypadku, ale.. :> nie mogę przestać się śmiać ze sposobu, w jaki go opisałaś :D
OdpowiedzUsuń..co najwyżej kilka siniaków (przy czym jeden wygląda jak modna w tym sezonie galaktyka, do tego jest kształcie gwiazdy betlejemskiej - a o tym już nie wiem co myśleć).
padłam :D
a poza tym!! to przecież foty ukradzione z mojej głowy! ;)
widzę, że udalo się wstać, boskie zdjęcia, boskie pajęczyny, kocham.
Na zdjęciach jest klimat!! Bardzo mi się podobają, jestem zachwycona sukienką!
OdpowiedzUsuńIdealne zdjęcia, bardzo twórcze :)
OdpowiedzUsuńNie, no zdjęcia mistrz (niech się Paweł pozaciesza :D)Cieszę się, że sukienka trafiła właśnie do Ciebie. Ciężko wyobrazić sobie godniejszą właścicielkę.
OdpowiedzUsuńPoza tym napisałaś, że sukmana do ciebie przyleciała, teraz ludzie będą myśleć, że w jakimś nju jorku mieszkam! :)
@Tobikon - dzięki za radę:D ja sobie trochę pluję w brodę, że po prostu nie postawiłam obu nóg na ziemi i w ten sposób nie utrzymałam równowagi. No nic, brak kłody mnie nieźle zaskoczył;P
OdpowiedzUsuń@Karo - ja przyznam szczerze, że do tej pory dziwię się Ven, że ją sprzedała:P
@Robaczek - tego nie wiem, ale może coś w tym jest;)
@Miss Fereira - chwała, chwała, choć jak wróciłam wyobijana do domu, Paweł jak mnie zobaczył nie zapytał czy żyję, czy wszystko ok i czy rower w miarę sprawny, tylko czy aby żadnego ciucha sobie nie podarłam:P I, że niby jak tu jestem ubraniomaniaczką?:P
@6Roove - udało, udało:D I naprawdę było warto bo dawno nie byłam tak zadowolona z efektu:)
@Ven - a co! niech będzie światowo:D Poza tym jak tylko wpadniesz do mnie to wyściskam Cię za nią tak mocno, że hej:) Dziękuję Ci jeszcze raz:* A Paweł to już nie zaciesza, teraz to chodzi dumny jak paw:P
Baaaardzo ogromnie dziękuję Wam za tylko miłych słów:3
wspaniale, magicznei :)!
OdpowiedzUsuńMagiczne zdjęcia :) Jestem zauroczona ich klimatem
OdpowiedzUsuńDopóki nic poważnego się nie stało nie ma się czym przejmować, a tylko uśmiechnąć i wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość. To że żyjemy w trójwymiarowym świecie, a na rowerze uczymy się balansować tylko na lewo i prawo to jest niestety norma z którą na każdym kroku jak widać staram się walczyć :)
OdpowiedzUsuńPoruszyłem tutaj już kwestię muzyki i roweru zupełnie pomijając główny aspekt czyli zdjęcia. Niestety nic odkrywczego tutaj nie powiem, bowiem sesja wyszła rewelacyjnie!
Każdy ogląda to co lubi, jedni ciuchy, ja zdjęcia. Paweł robi wyjątkowe zdjęcia, podziwiam, oglądam z przyjemnością, Aga (Nadziejka)
OdpowiedzUsuńnadziejkamoja.blogspot.com
cudowny, klimatyczny, przepiękny rudzielcu! Masz wielkie oko do fotografii.
OdpowiedzUsuńHuntery super.A jak ze sciąganiem? Wielka Siłownia, jak u mnie?:)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń