Koniec wakacji, czyli koniec laby. W pracy wszyscy urlopowicze wrócili z wojaży i postanowili sobie zrobić zawody na najlepszego pracownika tygodnia. Biurko uginało się od papierologii, ja biegałam między piętrami załatwiając tysiące spraw, a w między czasie angażowałam się mocno w organizację wieczoru panieńskiego dla przyjaciółki (och moja pierwsza taka impreza, omg i'm so excited*). Potem jeszcze turniej Bike Polo i podglądanie oraz obserwowanie zmagań zacnych rowerzystów. Mniam! Uwielbiam takie zakręcenie, zawirowanie i zapracowanie. Dobrze, kiedy coś się dzieje (oczywiście nie mam tu na myśli człowiekowych utrudnień związanych z wyżej opisaną organizacją). Do tego wszystkiego, na godzinę przed wyjazdem do 'fryzjerki' (czyt. 'Mamooo, weźmiesz mnie maźniesz farbą? proszę, proszę, proszę') przypomniałam sobie, że nie zaopatrzyłam się w utleniacz do mych włosowych mazideł i dawaj hasanie po Krakowie w poszukiwaniu potrzebnych chemikaliów. W każdym razie na mym czerepie oprócz odnowionej rudości spoczęło spraw tyle, że miałam poważne obawy czy ten post da radę się napisać i opublikować.
Serio.
Chwała niebiosom za fotograficzne zapasy, bo myślę, że nawet nie miałabym kiedy wdzięczyć się i wyginać do obiektywu. Na zdjęciach dreptam sobie po Mariackiej i taplam w fontannie w mojej nowej, ulubionej spódnicy. Ponieważ w Krakowie swego czasu sklep River Island wzięli i zamknęli, więc możecie domyśleć się do jakiego przybytku finansowej rozpusty skierowałam swoje kroki będąc w trójmiejskiej galerii. Z niego również pochodzi kombinezon, który do owej kiecy przywdziałam, a który wstydzę się nosić sam, bo świecę w nim pośladkami jak słońce w samo południe (o czym dopiero dobrodusznie poinformował mnie Paweł, gdy postanowiłam w nim wybyć na plażę. Oczywiście podczas doglądania mnie w przymierzalni o tym fakcie nie pisnęła Menda ani słowem). Niemniej jednak fatałaszek dzielnie sprawdza się w roli dodatku do właśnie takich rozkloszowanych cudeniek. Do tego przez Fretę mam pasek z pieskami. Bo trzeba wiedzieć, że psiara ze mnie okrutna jest, znam każdego osiedlowego ciapka z imienia i nie przepuszczę żadnej okazji by każdą szczekającą kreaturę wygłaskać i wytarmosić za uszy. Toteż sami rozumiecie, nie mogłam myziającym się terierom odpuścić.
No, a teraz zdjęcia!
zdjęcia - Paweł
kombinezon, spódnica - River Island; pasek - House; trampki - Converse
*Przestałam być taka 'so excited' kiedy wchodząc do jednego sex shopu spotkałam, a raczej poczułam na sobie spojrzenia dwóch jakże przyjemnych ekspedientów. Jednego z utłuszczonymi włosami zwisającymi prawie do pasa, a drugiego okrągłego niczym księżyc w pełni i równie jak ten księżyc łysego. Dawno tak szybko nie brałam nóg za pas i nie uciekałam gdzie pieprz rośnie. Brr!
co za uroczy Lemon <3
OdpowiedzUsuń...nie widać świecących pośladów jak słońce w samo południe. dobrze maskujesz :D
Seksi ciałko, Lemonkowa Siostro, nie mam nic do dodania.
OdpowiedzUsuńSuper wyglądasz! Nic nie świeci, nic nie odkrywa się zbytnio... ślicznie jest :)
OdpowiedzUsuńxoxo
love the photos!)
OdpowiedzUsuńuwielbiam połączenie conversów ze spódniczką:)
OdpowiedzUsuńo em gie ! na trzecim zdjęciu talia osy jak nic <3 :))
OdpowiedzUsuńPiękne włosy :)
OdpowiedzUsuńGdańsk, Bosz, kilkanaście lat mnie nie było nad morzem... ale Ty pasujesz do tych uliczek :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Achhh ten Gdańsk♥ Świetnie wyglądasz, cudna spódniczka!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńKocham Gdańsk <3 Zazdroszczę Wam spotkania z riennaherą i wciąż chcę więcej zdjęć :) Teraz za każdym razem jak wstawiasz nowy post z Trójmiasta to widzę Was dwie :)
OdpowiedzUsuńPrześlicznie <3
OdpowiedzUsuńPiękna spódniczka ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, uwielbiam zwłaszcza to w fontannie. Ja mam tak samo jak Ty, tyle że z kotami :) Jeszcze nie mam mieszkania wykończonego i długa droga do tego, a już mam 2 małe kociaki, które tylko czekają, żeby się tam ze mną wprowadzić... To mnie mobilizuje, więc jutro biorę specjalnie urlop w pracy, żeby jak najszybciej wymalować ściany, bo przecież dwa wypłosze czekają ;D
OdpowiedzUsuńZdjecia sa przepiekne:)
OdpowiedzUsuńJejku, ale Ci zazdroszczę:) U mnie psiaków niestety nie ma jak trzymać, bo wychodzimy z domu po szóstej a wracamy koło 17 jak nie później i mały by się zapłakał, zameczył i zanudził sam:( A nawet nie wiesz jakbym hcciała mieć takiego małego, szczekającego potwora:( Póki co, pocieszam się tymi sąsiadów:)Jest co prawda pomysł z kociakami właśnie (bo Paweł pod tym względem jest zdeklarowanym kociarzem:P) ale jakoś nie możemy się jeszcze zdecydować:D Myślę, jednak, że zwierzątko w naszych czterech ścianach to kwestia czasu, a ja już mam obiecane w rpzyszłości małe zoo:D
OdpowiedzUsuńWeźcie dwa kociaki, wtedy one nie czują się samotne i jest kuuuupa radości (u nas są aktualnie trzy już podstarzałe koty ale jak były młode to się pięknie bawiły;)
UsuńIntryguje mnie ten kombinezon, bo nie wygląda na prześwitujący;)
Hm, coś blogger szaleje z komciami, więc poprzedni był odpowiedzią do Zuzki:D
OdpowiedzUsuń~Zuź - a pośladów nie widać bo są skrzętnie skrywane pod spódnicąa:D gdyby jej nie było - byłby problem:P
~Kiziak - <3
~Basia - biodra osy też neistety:P
~Lavinka - mam nadzieję, że kiedyś wpasuję się do nich na stałe:3
~Kocia Szafa - weź mi nawet nie mów bo ja mam już takie tęsknoty, że masakra:) Mam nadzieję, że uda się nam Gdańsk w październiku uskutecznić:D A zdjęc jeszcze troszkę maaam:D dziękuję:D
Dziękuję Wam ślicznie dziewczyny:D
powiedzmy, że NIE KCĘ tego wiedzieć, co ty robiłaś w sex szopie :D
OdpowiedzUsuńOh well, pewnych rzeczy w H&M nie dostanę - choćby koronkowych i figlarnych przepasek na oczy:P
UsuńWyglądasz cudnie jak zawsze, a zdjęcia mają niesamowity klimat, jak ja tęsknię za starym miastem...ach...
OdpowiedzUsuńZdjęcia są z Głównego Miasta! Pozdrawiam, Nazi Gdańsko-Geograficzno-Topograficzny ;)
UsuńSuper spódniczka :)
OdpowiedzUsuńzapraszam : http://badkittypl.blogspot.com/
Dwa razy przeczytałam notkę, żeby się upewnić że ta piękna bluzeczka to tak naprawdę część kombinezonu :) W połączaniu ze spódnicą wygląda fantastycznie, sprytnie :)
OdpowiedzUsuńSama góra kombinezonu wygląda już super.
OdpowiedzUsuń~Cynamoona - ja tęsknię za całym Gdańskiem:(
OdpowiedzUsuń~Kiziak -mój Nazi:*
~Stilago - prawda? nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło i kombinezon sprawuje się świetnie:D
Dziękuje Wam serdecznie:)
Trochę mnie korci, żeby mój w kropki tak założyć, ale na pewno cały dzień będzie mi się wtedy chciało siku...
OdpowiedzUsuńjak napisałaś o miziających się terierach to mi trochę inny obrazek stanął przed oczami:D
OdpowiedzUsuńzestaw niezwykle uroczy, spódnicę bym Ci chętnie zabrała (w końcu kombinezon masz pod spodem, to byś tak bardzo nie ucierpiała:))
Paczcie ją, jaki zboczuch:D
UsuńŚliczne zdjęcia ;), bardzo ładnie wyglądasz <3!
OdpowiedzUsuńrajuuu zazdroszczę tak pieknych zdjęć :)
OdpowiedzUsuń~Kiziak - od spróbuj, spróbuj będzie pięknie:D:D
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, po stokroć dziękuję:))
Haha, ja niedługo też będę współorganizować wieczór panieński przyjaciółki, ale aż tyle odwagi nie mam, żeby zwiedzać sex shopy, moja panna młoda-to be będzie się musiała zadowolić grzeczną imprezką:D
OdpowiedzUsuńCo do stroju, to jak zawsze wyglądasz fantastycznie. Ech, chciałabym mieć Twoją figurę i móc bezkarnie nosić takie rozkloszowane spódniczki:P
Pozdrawiam serdecznie;)
Jeśli miałabyś ochotę, to zapraszam Cię do siebie, dopiero zaczynam^^, więc byłoby mi bardzo miło, jeśli byś mnie odwiedziła na www.pyzoletka.blogspot.com;) Pozdrawiam:)
Niestety niektórych prezentów w supermarketach ciężko było odstać więc i rajd po tego typu sklepach był konieczny:D a impreza jak najbardziej 'grzeczna' była:D
UsuńDlaczego ja nigdy nie mogę ładnego paska znaleźć? Zawsze mi się nie podobają, a później okazuje się, że u kogoś wyglądają ładnie, pięknie i atrakcyjnie.
OdpowiedzUsuńDruga fota moim faworytem!
OdpowiedzUsuńMariacka to moja ulubiona trójmiejska ulica :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny look :) <3
OdpowiedzUsuńpiekne zdjecia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://thirtiesinthecity.blogspot.de/
podoba mi się spódniczka, z chęcią bym ją ukradła :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na wyprzedaż bokserek:)
http://jestemtylkosnem.blogspot.com/2012/09/for-sale.html
uwielbiam połączenie spódniczki z trampkami:)
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam na http://thestackofclothes.blogspot.com/ gdzie sprzedajemy ubrania:)
~Krysztally - ale gdyby nie Freta to ja też bym go nie znalazła:D mam identyczny problem - do tej pory miałam AŻ 2 (słownie: dwa) paski - jeden ze szmateksu za złotówkę, a drugi po mamie Pawła:P
OdpowiedzUsuń~Ula - moim też!:D
Bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze:D:D