niedziela, 26 kwietnia 2015

I Ain’t Easy But Ain’t That Bad, No Rhyme Or Reason I’m Just Trying To Set The World Alight


Wszystko na niebie i ziemi wskazywało na to, że nie uda mi się dziś tu przed Wami popisać. W pracy kolejny tydzień dał mi popalić do tego stopnia, że jak tylko wracałam do domu ucinałam sobie piętnastominutową, poobiednią drzemkę, która zaginała czasoprzestrzeń i zamiast o dziewiętnastej budziłam się przed dziesiątą w nocy. Kopa do działania dawały mi jednak zamykane po kolei sprawy i tony słodkości podrzucane przez współpracowników. Oczywiście nie miałam sumienia im ani sobie odmawiać tych przyjemności i wciągałam w brzucha wszystko co pojawiło się w zasięgu mojego wzroku. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że za niecałe dwa tygodnie przez miesiąc będę mogła żyć o koktajlach, zupach i wszelkich innych płynach, a o ugryzieniu mojej ukochanej kanapki z wędzonym boczkiem, serem, piklami, roszoponką, pesto i sosem musztardowo - miodowym będę mogła pomarzyć. 
Meh, 
Byle do czerwca.

Byle do czerwca również z powodu zapowiedzianej wizyty mojego Freciocha Pierdziocha (tak Freto. Teraz już nie ma innej opcji. Choćby się waliło i paliło musisz przybyć). Wczoraj więc przez cały dzień za sprawą wspomnianego zwierzaka i Pawła zacieszałam, wzruszałam i wypłakiwałam radośnie. Bo oprócz tego, w ramach lemonowo imieninowego weekendu zostałam porwana na bardzo intensywny shopping* (a to wydarzenie niebywałe bo w zasadzie ostatni raz na takiej imprezie byłam podczas wyprzedaży). Zerwałam więc w szale z wieszaków bazylion rzeczy i sru do przymierzalni.
Mierzę, mierzę, mizdrzę się, mierzę...i kiedy tak z niej w końcu wyszłam, odziana w to co widzicie na załączonych obrazkach, z zadowoloną miną przyglądałam się sobie w wielkim lustrze, ciesząc przy tym jak małe dziecko w sklepie z cukierkami, zobaczyłam w tle pana obcinającego (co za okropne słowo) mnie wzrokiem (tak. Wbrew pozorom widzimy takie rzeczy) i komentującego do swojego towarzysza: 'Ty, pacz jak gwiazda'. Obruszona odwróciłam się na pięcie, odwzajemniłam obcięcie i oburzonym tonem dałam do zrozumienia, że żadną gwiazdą nie jestem. JESTEM SYRENKĄ.



zdjęcia - Paweł

________________________♥_________________________

koszulka, jeansy, espadryle - Pull&Bear; nereczka - odkupiona od Zuzy



*Ekhm, nie żebym była jakimś pustakiem co to się wzrusza na widok nowych butów i koszulki, ale same wiecie Dziewczyny, że w dniu mordy nic tak nie polepsza nastroju jak nowa sukienka zaserwowana przez drugą połówkę.




16 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcia, wow :)
    Pozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak , przecież jak byk pisze, że Syrenka! ;) hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne zdjęcia! Masz piękną figurę, tylko pozazdrościć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. też chcę taki brzuch! :)
    nie masz się z czego odchudzać kobietko!
    gatki super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja się nawet nie odchudzam:) Codziennie ćwiczę pół godziny + rower. Mam jednak sobie do zarzucenia to, że nie potrafię w pełni odstawić słodyczy co jednak widać. Trochę na brzuchu ciastoliny jest, ale obiecuję sobie konkretnie za to zabrać i zwalczyć:)

      Dziękuję bardzo!:3

      Usuń
  5. Jeśli mówisz o aparacie to nie zagalopuj się w tym obiecywaniu sobie, że będziesz żyć na zupach. Ja nawet na moment nie zmieniłam diety, apetyt okazał się silniejszy niż jakikolwiek ból czy obtarcia :D A miałam baaaardzo dużą wadę i siły bardzo mocne od początku. Ale warto, generalnie noszenie aparatu wspominam bardzo dobrze, poprawił mi się stan zębów z powodu lepszej higieny, a ból to może przez kilka dni łącznie miałam. Ev

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie w tym problem, że uzębienie obejdzie się bez aparatu. Ja mam do wyprostowania jednego zęba z którym jest dosyć skomplikowana sytuacja (w ogóle o mojej szczęce mogłabym napisać powieść). Jedynkę wyprostuję przez dentystyczną kosmetykę, ale to wiąże się z małą, około miesięczną niedogodnością utraty możliwości gryzienia, wgryzania się i cudownego smakowania ukochanych potraw. Ale cóż, w końcu muszę się za siebie wziąć bo trochę wstyd z takimi króliczymi jedynkami biegać:)

      Usuń
  6. Jaaaasne, nie wierze w te tony slodyczy, ktore pochlaniasz - nie masz na nie miejsca w brzuchu;) Super, super, super, zazdroszcze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój brzuch jest jak Tardis. Mniejszy na zewnątrz ale ogroooomny w środku:D

      Usuń
    2. Dobre!
      A jakie Ty masz tatuaże ładne. Fiu fiu! Nie sądziłam, nie sądziłam...

      Usuń
    3. No troszeczkę się pomalowałam:D I tyle co wczoraj naszła mnie ochota na jeszcze jeden nowy, więc kto wie, może coś się jeszcze pojawi:D

      Usuń
  7. Jak chudzina! Genialny pomysł na zdjęcia! Świetne spodnie!

    Pozdrawiam i Zapraszam do siebie http://www.fashionmint.pl/ Zachęcam również do obserwowania, chętnie się odwdzięczę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lemon jaki Ty bladzioszek jesteś! Tak jak ja <3 Nie wiedziałam że masz tatuaże :) Świetnie na Tobie leżą te boyfriendy

    OdpowiedzUsuń