Wszystko na niebie i ziemi wskazywało na to, że nie uda mi się dziś tu przed Wami popisać. W pracy kolejny tydzień dał mi popalić do tego stopnia, że jak tylko wracałam do domu ucinałam sobie piętnastominutową, poobiednią drzemkę, która zaginała czasoprzestrzeń i zamiast o dziewiętnastej budziłam się przed dziesiątą w nocy. Kopa do działania dawały mi jednak zamykane po kolei sprawy i tony słodkości podrzucane przez współpracowników. Oczywiście nie miałam sumienia im ani sobie odmawiać tych przyjemności i wciągałam w brzucha wszystko co pojawiło się w zasięgu mojego wzroku. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że za niecałe dwa tygodnie przez miesiąc będę mogła żyć o koktajlach, zupach i wszelkich innych płynach, a o ugryzieniu mojej ukochanej kanapki z wędzonym boczkiem, serem, piklami, roszoponką, pesto i sosem musztardowo - miodowym będę mogła pomarzyć.
Meh,
Byle do czerwca.
Byle do czerwca również z powodu zapowiedzianej wizyty mojego Freciocha Pierdziocha (tak Freto. Teraz już nie ma innej opcji. Choćby się waliło i paliło musisz przybyć). Wczoraj więc przez cały dzień za sprawą wspomnianego zwierzaka i Pawła zacieszałam, wzruszałam i wypłakiwałam radośnie. Bo oprócz tego, w ramach lemonowo imieninowego weekendu zostałam porwana na bardzo intensywny shopping* (a to wydarzenie niebywałe bo w zasadzie ostatni raz na takiej imprezie byłam podczas wyprzedaży). Zerwałam więc w szale z wieszaków bazylion rzeczy i sru do przymierzalni.
Mierzę, mierzę, mizdrzę się, mierzę...i kiedy tak z niej w końcu wyszłam, odziana w to co widzicie na załączonych obrazkach, z zadowoloną miną przyglądałam się sobie w wielkim lustrze, ciesząc przy tym jak małe dziecko w sklepie z cukierkami, zobaczyłam w tle pana obcinającego (co za okropne słowo) mnie wzrokiem (tak. Wbrew pozorom widzimy takie rzeczy) i komentującego do swojego towarzysza: 'Ty, pacz jak gwiazda'. Obruszona odwróciłam się na pięcie, odwzajemniłam obcięcie i oburzonym tonem dałam do zrozumienia, że żadną gwiazdą nie jestem. JESTEM SYRENKĄ.
zdjęcia - Paweł
________________________♥_________________________
koszulka, jeansy, espadryle - Pull&Bear; nereczka - odkupiona od Zuzy
*Ekhm, nie żebym była jakimś pustakiem co to się wzrusza na widok nowych butów i koszulki, ale same wiecie Dziewczyny, że w dniu mordy nic tak nie polepsza nastroju jak nowa sukienka zaserwowana przez drugą połówkę.
Świetne zdjęcia, wow :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))
No tak , przecież jak byk pisze, że Syrenka! ;) hahaha
OdpowiedzUsuńNo właśnie!
Usuńsuper!
OdpowiedzUsuńPiękna nerka! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Masz piękną figurę, tylko pozazdrościć ;)
OdpowiedzUsuńteż chcę taki brzuch! :)
OdpowiedzUsuńnie masz się z czego odchudzać kobietko!
gatki super.
Ale ja się nawet nie odchudzam:) Codziennie ćwiczę pół godziny + rower. Mam jednak sobie do zarzucenia to, że nie potrafię w pełni odstawić słodyczy co jednak widać. Trochę na brzuchu ciastoliny jest, ale obiecuję sobie konkretnie za to zabrać i zwalczyć:)
UsuńDziękuję bardzo!:3
Jeśli mówisz o aparacie to nie zagalopuj się w tym obiecywaniu sobie, że będziesz żyć na zupach. Ja nawet na moment nie zmieniłam diety, apetyt okazał się silniejszy niż jakikolwiek ból czy obtarcia :D A miałam baaaardzo dużą wadę i siły bardzo mocne od początku. Ale warto, generalnie noszenie aparatu wspominam bardzo dobrze, poprawił mi się stan zębów z powodu lepszej higieny, a ból to może przez kilka dni łącznie miałam. Ev
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie w tym problem, że uzębienie obejdzie się bez aparatu. Ja mam do wyprostowania jednego zęba z którym jest dosyć skomplikowana sytuacja (w ogóle o mojej szczęce mogłabym napisać powieść). Jedynkę wyprostuję przez dentystyczną kosmetykę, ale to wiąże się z małą, około miesięczną niedogodnością utraty możliwości gryzienia, wgryzania się i cudownego smakowania ukochanych potraw. Ale cóż, w końcu muszę się za siebie wziąć bo trochę wstyd z takimi króliczymi jedynkami biegać:)
UsuńJaaaasne, nie wierze w te tony slodyczy, ktore pochlaniasz - nie masz na nie miejsca w brzuchu;) Super, super, super, zazdroszcze!
OdpowiedzUsuńMój brzuch jest jak Tardis. Mniejszy na zewnątrz ale ogroooomny w środku:D
UsuńDobre!
UsuńA jakie Ty masz tatuaże ładne. Fiu fiu! Nie sądziłam, nie sądziłam...
No troszeczkę się pomalowałam:D I tyle co wczoraj naszła mnie ochota na jeszcze jeden nowy, więc kto wie, może coś się jeszcze pojawi:D
UsuńJak chudzina! Genialny pomysł na zdjęcia! Świetne spodnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Zapraszam do siebie http://www.fashionmint.pl/ Zachęcam również do obserwowania, chętnie się odwdzięczę :)
Lemon jaki Ty bladzioszek jesteś! Tak jak ja <3 Nie wiedziałam że masz tatuaże :) Świetnie na Tobie leżą te boyfriendy
OdpowiedzUsuń