Wiosna chyba postanowiła zapukać w końcu do naszych okien i drzwi i sprawić by lico nam się cieszyło oraz rumieniło podczas promienisto - słonecznych spacerów. Kilka dni temu w radiu mówili, że w ciągu całej cudownej zimy mieliśmy AŻ 15 (słownie: PIĘTNAŚCIE) okraszonych światłem złocistej gwiazdy dni. Szaleństwo, rozpusta, szał pał, taniec pupy na kanapie. Ponieważ w okolicach końca stycznia od tej pogodowej aury miałam ochotę powiesić się na sznurówkach trampków własnych, walić głową w kant komody, wbić sobie szprychy w serce i zaszyć z ciężką depresją w wannie pełnej pachnącej truskawkami piany, zaprawdę powiadam Wam - nie mogłam doczekać się dnia kiedy w końcu do mych nozdrzy dotrze zapach upragnionej pory roku.
Podczas tych utopionych w mroku miesięcy (Ned Stark miał rację - winter is comming i będzie długa, zła oraz przepełniona ciemnością) starałam się jak mogłam by nie popaść w jeszcze większą padakę, czyli oglądałam bazyliony pięknych, kolorowych zdjęć i zazdrościłam...prawdziwie, okropnie, z przelewającą się żółcią zazdrościłam. Gołych nóg, kwiatów, śniadań na trawie, lodów, rowerowania ku zachodzącemu słońcu i TRUSKAWEK. O borze zielony, o chmuro kłębiasta, tych ostatnich zazdrościłam i pragnęłam najbardziej.
Zatem, by uczcić, mam nadzieję, przybycie dobroci w pysznej, zielonej postaci (och niech już liście spowiją korony drzew!) podrzucam Wam maleńki wycinek tego czym ratowałam się w czasach ciężkich, okrutnych i (nie bójmy tego powiedzieć*) zimowych.
________________________♥_________________________
*Zima jest jak Voldemort. Strach wypowiedzieć jej imię.
Nawet nie wiesz, jak ja tęskniłam. Dość mam tej ciemnicy, dobijającej. Dziś kupiłam sobie nawet podrabiane truskawki :) Z każdym dniem cudniej...
OdpowiedzUsuńA ja się oczywiście pochorowałam, jak tylko słońce postanowiło nas uraczyć swym światłem. Ale to, że wyglądam jak pijak spod mego osiedlowego sklepu Magnesik (ten teges, no o czerwony kinol chodzi), kicham, smarkam i charczę, nie jest w stanie pokrzyżować mych planów - wiosenny płaszcz i wykorzystywanie tego, że po wyjściu z pracy jest jasno! Spaceeery! ;)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia piękne...
ja to z niecierpliwością czekam na Twoje wiosenne zdjęcia!! :D
OdpowiedzUsuńtakiej kolorowej wiosny nam potrzeba :)
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia ♥
OdpowiedzUsuńAle cudnie kwiatowo, uwielbiam takiego klimaty :) Będzie już wiosna mówię Ci. Co do tych dni to ja bym 15-stu nie naliczyła, coś oni kłamią!!!!
OdpowiedzUsuńLovely pictures! i love autumn!
OdpowiedzUsuńhttp://yourdulde.blogspot.com/
sweet!
OdpowiedzUsuńkwiat na kwiecie, kwiatem pogania :) mam nadzieję, że i u nas niebawem tak będzie właśnie! nawet nie wiesz, jak lubię Cię czytać! :D
OdpowiedzUsuńO Mamusiu, jak tu pieknie..... A tekst przeczytalam trzykrotnie, za kazdym razem smiejac sie bardziej coraz po kazdym czytaniu;) Pozdrawiam. Anka
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, takie inspirujące
OdpowiedzUsuńU mnie wystrzeliły już krokusy! Dzień mnie w domu nie było i taka miła niespodzianka na powrót:)
OdpowiedzUsuńLemoniadko, co myślisz o rowerach bez przerzutek? wypatrzyłam sobie taki śliczny śliczny najpiękniejszy, no ale przerzutek oczywiście nie ma, po co. i właśnie mam dylemat. :c zaznaczę, że jeżdżę tylko po mieście, żadnych olbrzymich górek na swojej drodze nie spotykam... ech ech, pomocy!
OdpowiedzUsuńMyślę, że do jazdy po mieście spokojnie możesz wziąć go bez przerzutek (te z resztą zawsze w serwisie chłopaki moga Ci dorobić:D). Ja w swoim poprzednim rowerze ich nie miałam i spokojnie dawałam radę nawet na większych górkach (choć muszę przyznać, że jednak biegi w dówch kółkach poprawiają jakość życia), ale według mnie w zwykłym mieszczuchu (bo domyślam się, że o takim mówimy) nie są musem:D Kupuj, jeździj i uśmiechaj się po same ósemki:))
Usuńtak sobie wyobrażam właśnie wiosnę ♥
OdpowiedzUsuńHaaa :) wiosnaaa, już na rybkach wczoraj byłam, już pięknie już ciepło. Jeszcze trochę i będzie można pływać w jeziorkach :) Szkoda, że w czas zimowy nie pokazałaś tych kół ratunkowych :((
OdpowiedzUsuńTak różowo, tak ładnie... Wszystko przed nami. A ja, w swojej nieskończonej genialności, właśnie ten brzydki okres przejściowy wybrałam na tygodniowe wakacje.
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcia! Z premedytacją ukradłam sobie jedno:P
OdpowiedzUsuń