Od prawie godziny siedzę i próbuję wyklikac do Was słów kilka, ale #jestępulpetę, rozumek oblepiła czekolada i nic mądrego nie chce pod paluchy napłynąć. Do tego z przerażeniem stwierdziłam, że muszę być do bólu nudną osobą, bo jedyne o czym tutaj rozprawiam to tak naprawdę jedzenie. Dużo jedzenia. Dosłownie opływam w produkty spożywcze, a to przecież nawet nie jest kulinarny blog. W Waszych głowach po większości wpisów musiał już wykreować się obraz siedzącej na tapczanie mnie, opierdzielającej co rusz kolejne paczki żelków, kinderczekolad i pomidorówek (z pomidorówką i tapczanem z resztą mam w zanadrzu anegdotę, kiedy to dziecięciem małym będąc, jadąca do fryzjera Matula zostawiła mnie pod opieką Pana Ojca, który to dostał arcytrudne zadanie nakarmienia mnie. Usadził więc swoje ukochane dziecko na wspomnianym tapczanie, wśród sterty poduch, coby się nie majgło w żadną stronę i trzymało jako taki pion i CIACH: 'jedna łyżka za Tatusia'. Młody Kasior jednak nie doceniał wówczas smaku wielu potraw, toteż z właściwym dla siebie artystycznym rozmachem wypluwałam gdzie tylko okiem sięgnąć ową pomidorówkę, zostawiając na świeżo położonej tapecie wzory godne Picassa. Tatunowi omal nie pękła żyłka ze zdenerwowania, a Mamun bliska była zawału po odkryciu tego mojego streetartowego zacięcia. Nie muszę chyba dodawać, że ze swojej pracy byłam niezwykle dumna i szerokim uśmiechem prezentowałam całej rodzinie moją pracę, siedząc cały czas wśród poduch [#lajkakłin], utytłana po samo czoło w zupie. Koniec anegdoty, można sobie wizualizować i śmiać się pod nosem.) oraz taplającej w kołtunach spaghetti.
Co gorsza, ten obraz niewiele różni się od rzeczywistości, a to wystraszyło mnie teraz tak bardzo, że musiałam zastopowałać klikanie by na chwilę poubolewać nad swoim losem łakomczucha. Toż już nawet poranne rozmowy z Kiziakiem zaczynamy od tego, że dziś na śniadanie zjadłyśmy parówki (w ogóle lowe parówki. Szczególnie z Lidla. Gamoń nawet mówi na mnie per 'Pikok'), z trzecim bliźniakiem własnie kontempluję na temat ziemniaków, a na stole leży mały stosik książek kucharskich, które z okazji Dnia Dziecka gwizdnęłam z rodzinnego domu. Jestem daremna i niereformowalna. Do tego miałam schudnąć przedwyjazdowo i nawet szło mi całkiem nieźle, ale potem podstawiono mi pod nos śniadanie do łóżka, sałateczki, ciasteczka i inne smaczne duperele. Jak ja miałam niby odmówić skoro pierwszego czerwca obchodziłam swoje święto? No jak?!
Na dobitkę powiem, że moją ulubioną grupą na fejsbuku jest: 'I'm on a seafood diet. I see food and I eat it' i żeby jeszcze bardziej się nie pogrążać zostawię Was po prostu ze zdjęciami. Cześć!
zdjęcia - Paweł
________________________♥_________________________
sukienka - lumpeks; kurtka - MerryMeetMe; kapelusz - H&M; sztyblety - prezent; teczka - Not A Virgin Shop
fajna torebka<3
OdpowiedzUsuńja dużo o jedzeniu nie piszę, ale za to duużo jem xD
taką sukienke w lumpie wyszperać ♥
OdpowiedzUsuńmam identyczną sukienkę z sh ;D
OdpowiedzUsuńPięknie ją rozegrałaś!
cudna sukienusia, ja zawsze. Twój sukienkowy gust jest kompatybilny z moim, dlatego 99% Twoich kiecek powoduje ze pulsuje mi żyłka z zazdrości i hate you przez kilka chwil.
OdpowiedzUsuńo jedzonku rozprawiają najczęściej osoby, po których w ogóle nie widać jakimi są łakomczuszkami. mam podobnie , mając niecałe 45 kg wagi na widok smakołyków przebieram nóżkami i wyciągam rączki niczym dzieciuch a w myślach powtarzam "daj, daj, daj!". na uczelni wszyscy wiedzą, że jeśli chce się mi podlizać (tudzież dostać wypasione notatki) należy przekupić mnie batonikiem. i generalnie wszyscy mówią na mnie obżartuch. ostatnio moja kumpela stwierdziłam, że osiągnęłam szczyt, szczytów, gdy na szkoleniu (dot. mojego kierunku studiów), które było w ciul drogie (a nam udało się po znajomości wcisnąć za free i ładne oczy), największy entuzjazm wywołała u mnie informacja o darmowym obiedzie...
Mnie trezba lować a nie hejtować!;) Darmowy obiad to zawsze najlepszy powód do radości!:D
UsuńA gdzie kapitanowe foto ? ;<
OdpowiedzUsuńCo do jedzenia to sama na pewno nie jesteś tylko po Tobie nie widać, że lubisz jeść :P
Sukienka i kapelutek - świetne zestawienie. A te okulary ^^ Mmmm... ;3
cudo sukienka !!!!! oczywiście też chcę taką, kapelusz i torbę też chętnie bym przygarnęła i ty się chcesz odchudzać? albo dobrze się maskujesz, albo coś twoje lustro szwankuje.
OdpowiedzUsuńI się głodna zrobiłam. To idę do lodówki. Pozdrawiam :)
Witaj, bardzo ciekawe zdjęcia, prześliczna sukienka! Zapraszamy do publikowania swoich zdjęć także w Domodi.pl, to bardzo proste, kilkadziesiąt blogerek już korzysta z tej opcji zwiększania zasięgu swojego bloga, zobacz: http://domodi.pl/stylizacje?Sort=Popularity. Codziennie publikujemy trendy ze stylizacji na naszym facebooku facebook.com/domodi, a najlepsze stylizacje pokazujemy także w mailingach. Zapraszam, w razie pytań, pisz do nas na domodi@domodi.pl
OdpowiedzUsuńGosia z Domodi
Lowe lowe wszystko. No i kapelutek jest.
OdpowiedzUsuńJa próbuję ograniczyć łakomstwo, jeść jak mój chomik warzywka, pić tylko wodę i odżywiać się innymi zdrowymi rzeczami... no ale jak się pojedzie do domu, to oczywiście ciacho czekoladowe, przeróżne tarty i inne czekoladki. No i poszło się... ;) Zaczynam od kiedyś tam mniej jeść:D I pomyśleć, że jako dziecko najpierw wyglądałam jak gruba skośnooka świnka, a potem mi się odwidziało i hejtowałam każdą potrawę, wyglądałam jak anoreksja... a potem znów mi się odwidziało i jem jak najęta, na szczęście nie tyjąc jakoś szczególnie:D
Ruda Frela
Jaka piękna sukienka i torebka!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, takie.. soczyste:) Ta zieleń w tle, cudowna zdobycz w postaci sukienki i ta zwykła kurtka dżinsowa, razem prezentuje się wszystko wręcz doskonale:)
OdpowiedzUsuńświetna sukienka :)
OdpowiedzUsuńWszystko pełne wdzięku! ;)
OdpowiedzUsuńPieknie wyglądasz ;) Zdjęcia mają fajny klimat ;)
OdpowiedzUsuńo o o, widzę że mój kapelut zostawiłam na dni parę nad morzem i już właściciela zmienił :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie, zjadłabym coś...
całość wyszła czarująco.
OdpowiedzUsuńJa w przedszkolu wyłam bez przerwy na myśl o jedzeniu. Samej siebie teraz nie rozumiem eh ;)
OdpowiedzUsuńWyglądasz uroczo i dziewczęco, czyli idealnie po prostu :)
~moonatyczka - piratowe foto na fejsbuce jest;) Tu już byłoby za dużo:D
OdpowiedzUsuń~Marysia - ja się bardzo dobrze maskuję:D Jestem miszczem kamuflażu:D
~Julita Natalia - ja tak samo, choć w pracy wszyscy mają ze mną zabawę, jak po wypiciu flaszki wody biegam do wc dosłownie co 10 minut:P
~Czmiel - bo to zieleń zaraz po burzy:D
~Escapologist - ale ja za bardzo nie rozumieju, bo ten mój to stary już jak nie wiem co jest:P
Dziękuję Wam ogromnie za tyle miłych słów:)
<3 seafood diet !
OdpowiedzUsuńfajnie i pozytywnie jak zawsze. masz oko to słodkich sukienek. ale mam wrażenie, że trochę niezręcznie się w niej czujesz - przykrywasz się katanką, a jak ie masz katanki to zasłaniasz się rękami, jakieś dziwne pozy przyjmujesz. czy to dlatego, że w tej sukience (chyba) nie masz stanika?
OdpowiedzUsuńBrak stanika to dla mnie nie problem co widać było w wielu wcześniejszych wpisach (szczególie w jednym:P), a kataną się przykrywam, bo jednak upałów nie ma;) Tak wyszło po prostu, rozkaz: 'pozój no lemon jakoś' i kombinowałam;) Jakiejkolwiek niezręczności nie było:D i Dziękuję!:*
Usuńpiękna sukienka!
OdpowiedzUsuńjaką Ty masz przepiękną sukienkę, znowu! Torebkę i kapelusz chcę ♥
OdpowiedzUsuńCudny zestaw, uwielbiam takie kwieciste, wzorzyste, delikatne sukienki i kapelusze :)
OdpowiedzUsuńkatana i kapelusz dopełniają całości. a torba - genialna!!;]
OdpowiedzUsuńSukieneczka jest naprawdę śliczna i chętnie bym przygarnęła, razem z kurtką dżinsową i torebką^^. A jedzenie,no cóż, mam troszkę podobnie( szczególnie gdy wracam do domciu), choć już staram się nie kupować słodyczy, co by nie kusiło, by brać w swoje paluszki i delektować się. Więc Lemonko zaczynamy program zdrowego odżywiania, nie diety i oby skutecznie;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa też się kręcę wokół jedzenia. A ostatnio dostałam akwarium wypełnione żelkami różnego rodzaju. I jak tu żyć, jak inni presję wywierają i pogłębiają wrodzone skłonności?
OdpowiedzUsuńŚwietna sukienka! Niedawno (to dzisiaj!) widziałam podobną w lumpku, tylko była zbyt zniszczona, żeby w nią inwestować.
AKWARIUM ŻELKÓW!? - Podziel się posiłkiem!:D
Usuńjeee (i to wcale nie powitanie fanów żarełka:), mam taką samą torebeczkę! A Grą o Tron podniecałam się tak bardzo, jak czytałam, że wstawałam o 5 rano w WEEKEND, robiłam sobie kawę, kneblowałam się z powrotem w bety, stawiałam słoiki ze śliwkami (tak, tak - do kawy - szaleństwo młodości) obok łóżka...także zresztą inne artykuły dojapiczne nieopodal, po czym zagłębiałam się w lekturze, a że wiosna była, to nie podciągałam rolet, żeby mi przez przypadek nie przyszło żałować weekendu w zamknięciu.
OdpowiedzUsuńTeraz, gdy oglądam serial ta ekscytacja wraca - ale że jestem już starsza, zamiast śliw na hardkorze - wcinam buły i popijam dopalaczem - Martin - co Ty ze mną zrobiłeś!!!!
ale, ale - wracając do stylizacji - bo przecież to blog poniekąd modowy:) Uwielbiam Twoje fotki, klimat zdjęć i wszystkie ciuszki! Ciebie w tym wszystkim też uwielbiam!:)
Super piszesz, ja super słodzę i jest MIODZIO :)
Aaa, to ja szukałam niedawno psa na zdjęciu i znalazłam go na feterku...Niektórzy mówią, że jak jesteś anonimem, to jesteś Nikim, a że ja jestem Ktoś (mniejszy lub większy, raczej taki tyci), to zamierzam tu się jakoś wkrótce formalnie ujawnić, bo anonimy często hejtują a ja chcę lovać:) Pozdrawiam cheese-decznościowo:)Iwona
O bosz, o bosz, o bosze - aj lov takie Anonimy:D Micha mi się cieszy za każdym razem jak czytam Twój komentarz:DI tak! Martin sprowadza nas wszystkich na złą drogę bo ja 'Pieśń...' czytałam dosłownie wszędzie:D W pracy cichaczem (wstyd się przyznać, ale proszę mnie zrozumieć:P), w łóżku, w toalecie, podczas robienia jedzenia, w wannie, jakbym mogła to podczas jazdy na rowerze też bym czytała:D Nie mówiąc już o tym, że Nawałncię Mieczy wciągnęłam w dosłownie 2 czy 3 dni bo to wszystko było tak epickie:D I teraz serial i nawet już mi nie przeszkadzają odejścia od książki:D Ostatni odcinek to majstersztyk, ukazujący całe ZUO Martina:D Wielbię tego gościa:D
UsuńOraz dziękuję po stokroć za tak przefantastyczne słowa, wyściskuję i całuje i proszę mnie więcej klikająco dopieszczać;)
Świetne buty :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w sukience i Twoim zestawieniem jej z kapeluszem. Naprawdę, ta sukienka poruszyła moje serce, sama nie wiem czemu:P
OdpowiedzUsuńCo do jedzenia to właśnie przypomniałaś mi jak dawno nie jadłam kinderczekolady i że trzeba ten stan szybko zmienić;)
~Panna Lila - to Ty leć szybko po kinderki do sklepu:D Je trzeba jeść często bo inaczej się obrażą;) I dziękuję, mnie ta sukienka od razu skradła serce, mimo, że jest 3 rozmiary za duża;) Kiss kiss:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam Słodziaki za tak przemiłe słowa:D
Dziś jadłam coś lepszego niż kindery! Banany zmiksowane z truskawkami i lodami śmietankowymi, na to posypka ze startej czekolady i powinna być jeszcze bita śmietana, która nie chciała się ubić;)
UsuńI love this look! I would really like to feature it on my new website called www.stylemache.com where we feature secondhand, fair trade and handmade fashion alternatives! Please get in touch: submit@stylemache.com :)
OdpowiedzUsuńBoska torebka! Zakochałam się :D
OdpowiedzUsuńśliczna torebka :)zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuń