Wiedziałam, że pewnego dnia zamotanie poranne doprowadzi do mojego końca, a przynajmniej do jego początku (końca). I to niby nic, pierdołowatość taka a nagle sprawia, że mam ochotę wbić sobie tępy ołówek między oczy.
Otóż, dnia wczorajszego, niezwykle pochmurnego zapomniałam wsadzić na nos okulary. I wyszłam tak w ciemność i mrok poranka nie spodziewając się niczego złego. Już kilka metrów za schodową klatką stwierdziłam, że coś jest nie tak. Szarość cała rozmyta, niewyraźna taka, listopadowość bezkształtna otuliła osiedle. Ki czort, myślę, mgła jakaś? Smog? Macam się, za przeproszeniem, po ryju i już wiem, że to nie może być dobry początek tygodnia. Autobus startuje za minutę a moje bryle postanowiły iść dziś na wagary. OSOM po prostu. Biedna i ślepa jak ten kret wsiadam i nie jestem nawet w stanie dostrzec godziny na wielkim wyświetlaczu.
Miodzio.
W głowę zachodzę, jak ja wcześniej żyłam, zanim to pamiętnego marcowego dnia postanowiłam zainwestować w drugą parę oczu...na nic jednak mi te rozważania, czas obmyślić plan jak przetrwać cały dzień.
Wiem, wielu z Was pomyśli teraz: 'co za z dupy problem, jakimi bredniami nas tu lemon karmi' jednak gdy kolega z pokoju obok, zaraz po wejściu do pracy pyta mnie: 'co jest dziś ze mną nie halo i czemu nie mówię mu 'cześć' gdy siedzi na przeciwko mnie' - to wiedz, że coś się dzieje. I tak, delikatnie mówiąc, wkurzona siedziałam z nosem na pięć centymetrów od monitora bo z dalszej odległości mogłam co najwyżej literki sobie powyobrażać.
To jednak nie koniec mej ślepej mordęgi. Pomijając fakt, że po dwóch godzinach łeb zaczął boleć mnie w sposób jakbym co najmniej zebrała w niego cegłówką, to na domiar złego musiałam jeszcze kopnąć się po sprawunki na obiad. Idąc dalej moim tokiem myślenia, logiczne jest, że przecież wizyta po pomidory nie może odbyć się bez wejście do Zaruni po golf (bo przecież widziałam na stronie taki, który idealnie będzie pasował do nowej sukienki). To przelało czarę mojej niedowidzącej goryczy. Nieprzytomnie podchodziłam do każdego jednego wieszaka by dostrzec dokładne gabaryty czarnej odzieży. Po dwudziestu minutach błądzenia jak dziecko we mgle wyszyłam ze sklepu. Bez swetra. Do teraz nie wiem czy go nie było, czy po prostu go nie zauważyłam. Kurtyna.
Do domu doczłapałam się jak jakiś zombiak. Już było mi wszystko jedno. Głowa nad oczami wręcz pulsowała z bólu, światła samochodów się rozmywały, a o dojrzeniu wcześniej nadjeżdżającego autobusu mogłam tylko pomarzyć. Bezwładna wsunęłam się pod kołdrę i już z okularami na nosie, moimi najlepszymi przyjaciółmi, moją opoką i oknem na świat, postanowiłam podzielić się poniedziałkową traumą.
zdjęcia - Paweł
________________________♥_________________________
płaszcz - second - hand przerobiony przez Asię:3; sukienka - Pull&Bear; czapka - H&M; buty - New Balance; teczka - Not A Virgin Shop
Współczuję, i to jak!
OdpowiedzUsuńBiedna!
OdpowiedzUsuńJa bym nie mogła przeboleć wyjścia z Zary bez sweterka :P
O tyle szczęście, że potem okazało się, że faktycznie go w tej Zarze nie było:D
Usuńłoooo no to niezły hardcore!! ja najprawdopodobniej bez okularów zabiłabym się na pierwszym krawężniku więc usłysz moje brawa , że przetrwałaś cały dzień!!!! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, kładaniam się w pas:D
Usuńpodoba mi się totalnie wszystko! połączenie motywu kraty i pantery genialne, new balance świetne :) jestem zachwycona:)
OdpowiedzUsuńFutro w panterę prima sort! :)
OdpowiedzUsuńJedna pani u mnie w pracy (dawno temu, już mnie tam nie ma, ale ta pani chyba jeszcze jest) miała 2 pary okularów. Jedną zawsze w szufladzie w biurze, drugą nosiła codziennie. I kiedy zapominała, zawsze miała ratunek, chociaż na 8h roboty. Wiadomo, że wydatek, ale ratujący życie.
Powiem Ci, że chyba w przyszłym roku będę musiała o tym pomyśleć:D
UsuńCudny płaszcz ;)
OdpowiedzUsuńoj..tym razem się nie popisałaś. jak zawszę podobają mi się Twoje zestawienia tak ten...jest okropny...totalnie nic do siebie nie pasuje i każda z tych rzeczy, które masz na sobie jest...kiczowata. może płaszcz by się jakoś obronił ale tylko w towarzystwie doborowym a niestety tutaj takiego nie ma.
OdpowiedzUsuńOch wiem, wiem. Sama po obejrzeniu zdjęć nie byłam do końca zadowolona:( Myślałam, że wyglądam lepiej:P W lustrze też mi się tak wydawało, no ale cóż, czasami zdarzą się nam małe potknięcia:) Człowiek uczy się całe życie i już wiem, że ponownie tego zestawienia nie założę:) Wykombinuję za to coś innego i mam nadzieję, że wtedy się spodoba:D Dziękuję bardzo za opienię!:)
UsuńLemona to jeszcze nic. Ja bryle noszę od ponad 4 lat, nic bez nich nie widzę. Pewnego feralnego czwartku zdjęłam je bo bolała mnie głowa i oczyska i schowałam je do etui i jak się potem w domu okazało, etui nie było. Przetrzepałam wszystkie turki mazurki i nigdzie nie było. TYDZIEŃ (!) męczyłam się bez nich. Przepisanie czegokolwiek co nauczyciel napisał na tablicy było jak tortury. Nauczyciele do mnie 'jak jesteś ślepa to usiądź do pierwszej ławki' ale nic mi to nie dawało. TYDZIEŃ (!) szukania i fikus. Nic nie znalazłam. Panie sprzątaczki zaangażowane, Panowie Woźni zaangażowaniu, nauczyciele twierdzący że to nie mój problem, a ja w tym wszystkim jak KRET w biały dzień, który dostać się nigdzie nie może. Masakra jakaś. A co się okazało tydzień później w czwartek? TO że nauczyciel pomylił się i zabrał ze sobą moje okulary, po czym położył je u siebie na biurku i tak sobie leżały, a że lekcje mam w tej klasie raz w tygodniu to nic nie wiedziałam. ;///// Masakra totalna. Ale na szczęście są ze mną moje bryle i niczego więcej do szczęścia już nie potrzebuje. Cieszę się, że i Ty swoje pokochałaś taką rzewną miłością jak ja swoje, tyle że Tobie oksiki pasują a mnie już nie bardzo ;) Świetna kieca :D
OdpowiedzUsuńO matko, ja bym chyba umarła przez ten tydzień, a nauczyciela zabiła temperówką:D Dobrze, że jednak wszystko się jako tako skończyło, bo wywalenie kolejnych stówek na nowe bryle bolało by jeszcze bardziej:D
UsuńDziękuję CI kochana:D
mega mi się podoba estaw, ale nie za zimno ???
OdpowiedzUsuńKiedy robiliśmy zdjęcia trwała jeszcze piękna. polska jesień:D Z lekkim opóźnieniem pojawiły się tutaj:D
UsuńSkąd ja to znam - błądzenie na ślepo bez bryli jest "cudowne". Życzę, aby się szybko nie powtórzyło.
OdpowiedzUsuńbiedny ślepy lemon...
OdpowiedzUsuńTAK!;(
Usuńbiedaczko! całe szczęście wybawienie czekało w domu ;)
OdpowiedzUsuńO tak, znam ten ból. Najgorzej jest jak wychodzę o 7 rano i wiem, że wrócę najwcześniej o 18 a w drodze uświadamiam sobie, że okularów brak.
OdpowiedzUsuń