Jest kilka minut przed szesnastą. Wraz z wielkim zgromadzeniem ludowym stoimy na tonącym już w zmroku przystanku. Bujam się w takt granego przez kiszki marszu, a mój żołądek obwija się namiętnie wokół kręgosłupa. W myślach wizualizuje pierogi z truskawkami i twarogiem polane pyszną śmietaną wędrujące do mnie na widelcu. Z resztą, co ja gadam, wizualizuję sobie ucztę godną Dionizosa - ociekającą winem, owocami i wszelakimi przekąskami bo w tym momencie tylko coś takiego jest w stanie spacyfikować mój głód.
Stoję. Nasz ukochany transport jak zwykle się spóźnia. Nic nowego, wszak godziny szczytu - piętnaście minut w tą czy w tą, komu to robi różnicę?
(Żołądek zaczyna nucić smutną pieśń błagalną o choć mały kawałek chleba).
Wtem! Na horyzoncie kształtów zaczyna nabierać niebieski dyliżans z numerem, który w tym momencie niesie mi radość porównywalną z szóstką trafioną w totka.
Lud napiera, wszędzie daje się zauważyć podniecenie mającą się za chwilę odbyć podróżą.
Zamiast autobusu podjeżdża puszka sardynek. O to czy się zmieszczę mogę robić z współoczekującymi na przystanku zakłady. Wpychanie się na studiach do dziekanatu zostawiło jednak po sobie jakiś ślad, bo sprytnie lawirując w końcu udaje mi się dostać na pokład.
Stoję. Nie mam się czego chwycić, ale jestem w środku i stoję. Ktoś na mnie leży, ktoś na mnie się pcha, 'przepraszam, dziękuję, pocałuj mnie w dupę' nie uświadczysz. Po co, kultura osobista to przeżytek. Tylko gdzieś z boku daje się słyszeć wyraźnie jakieś szatańskie inkantacje. Przez pierwsze pięć minut jest to nawet zabawne, potem ogarnia Cię trwoga czy aby to właśnie nie jest Twój transport do czeluści piekieł.
W pewnej chwili, na swym pośladku czuję zakleszczającą się dłoń. Patrzę na Pawła stojącego przede mną, ale jego jedna ręka sięga ponad głowę do gumowego zaczepu, a druga z trudem utrzymuje torbę. Żadnej mutacji w ciągu dziesięciu minut nie byłam świadkiem, trzeciej ręki (choćbym w tym momencie bardzo tego chciała) nie widzę. Nawet nie mam sposobności by odwrócić się i spojrzeć prosto w oczy romantycznemu zalotnikowi. Cóż za pech. Cóż za rozczarowanie.
Do nozdrzy wbijają się nam zapachy przeróżne. Począwszy od perfum ewidentnej fanki kina bollywoodzkiego, poprzez wszelaką rozkładówkę win z gatunku 'Chateau de Jabol rocznik bieżący', a skończywszy na czyiś okrutnych problemach gastrycznych. Nie oceniam, wręcz współczuję, przecież każdemu mogło się w życiu zdarzyć popijać bigos kwaśnym mlekiem.
Z przodu autobusu dostrzegam jakieś kotłowanie, ruch niczym morska fala, albo fala meksykańska. I sapanie. Przypatruję się i widzę osobnika płci żeńskiej w sile wieku i o aparycji zdrowo wyglądającego słonia. I sapnie. Nad dziewczęciem, które jakimś cudem zajęło sobie miejsce i czyta jakiś ogromny podręcznik. Cały autobus już słyszy ten wdech za wdechem godny warczenia tira, a we mnie budzi się potwór, który pragnie wykrzyczeć: 'Stój! Spalisz więcej kalorii. Twoje serce będzie Ci wdzięczne'.
W końcu lądujemy na osiedlu i niczym to tsunami, wylewamy się z z pojazdu, które podobno ma coś wspólnego z przyjazną komunikacją miejską. Łapanie kilku oddechów 'świeżego', jak przystało na stolice małopolski, powietrza i już można iść do domu. W momencie zakręcenia zza pojazdu, natrafiamy na zakapturzonego osobnika, który myśląc, że jest ninją postanowił ulżyć sobie i swojemu pęcherzowi przed koszem na śmieci stojącym na wprost przystanku.
Sam środek osiedla.
Ninja jest oczywiście zaopatrzony w broń w postaci butelki Żywca wciśniętej w tylną kieszeń spodni.
Po prostu żyć nie umierać.
Kraków. MPK. Moje małe, prywatne piekło.
zdjęcia - Paweł
________________________♥_________________________
płaszcz - second - hand; szalik - Zara; spodnie - H&M; koszula - Stradivarius; buty - Massimo Dutti; teczka - Not A Virgin Shop
czy to ten piękny płaszcz, o który zrodziłaś bój z Rodzicielką? wspaniały *-*
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie ten sam;)
Usuńojoj nie mogę nigdzie znaleźć tego szalika w żadnej zarze:| też taki chcę, muszę, mszę, muszęęęęęęę go mieć!
OdpowiedzUsuńPodobny kupisz w Stradivariusie :)
Usuńdzięki :) w takim razie jutro idę do stradi;D pewnie cena bardziej mi się spodoba;D
UsuńKochana, oprócz Stradivariusa zajrzyj jeszcze do Pull&Bear:D Tam też był taki wielki, naszyjny kocyk w kratę:)
Usuńa ja np. szukałam w Łodzi i nie ma go w żadnej Zarze, jutro w Kielcach to też sprawdzę a nóż jakiś im się gdzieś zawieruszył;D a Ty pewnie przez nieciorka zamawiałaś Moja Droga Lemoniado?:)
UsuńSi, mnie się go udało dorwać zaraz jak je wrzucili w internety:( Chyba w 10 minut zniknęły:( Ale! Potem widziałam je w sklepie stacjonarnym więc może jeszcze gdzieś się trafią;)
UsuńDlatego 100 razy bardziej wolę tramwaje :)
OdpowiedzUsuńJa też! Ale co zrobić jak na moje osiedle nie jeżdżą:(
UsuńWidzisz, taka przygoda to kara za to, że zdradziłaś swój rower! (mnie też czasem to spotyka ;-)
Usuńpłaszcz jest wyśmienity!! I dziś podziękuje dzieciom, że to dzięki nim za dużo autobusami nie jeżdżę!!! :)
OdpowiedzUsuńAhahahahaha<3
Usuńświetny zestaw:)
OdpowiedzUsuńkocham cię za ten wpis! jak bedziesz chciała odsprzedać porty, to je kupię :D
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy Kochana:*
Usuńoooo super wygladasz ;p
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie wyglądasz a ten szal jest super. Idealanie pasuje do całości, ponieważ ją ożywia
OdpowiedzUsuńwww.daariaaa.com
Kocham szale w kratke, Twój jest śliczny a płaszcz rewelacja
OdpowiedzUsuńhttp://labelsout-lifedesigners.blogspot.com/
Oj, jak ja Ci zazdraszczam tego płaszczyka, super!
OdpowiedzUsuńThat scarf is a dream! Love this cozy look
OdpowiedzUsuńNie no, Ty jak już coś na siebie założysz, to nie ma wiesz czego we wsi <3
OdpowiedzUsuńA co do komunikacji miejskiej to już może nic nie będę mówiła. Oprócz tego, że w naszym mieście stołecznym zwanym też stolicą, po podnieceniu z kupienia nowych pociągów metra, entuzjazm opadł. Dwa razy się popsuł, a że do trzech razy sztuka - teraz się spalił. Także tego.
Płaku xD
UsuńOddaj buty. I płaszcz.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz
:)
NIGDY!:P
UsuńMasz bardzo fajny styl :) Myślę, że spodobają Ci się również ubrania z tego sklepu http://loveitshop.pl/
OdpowiedzUsuńJakie śliczności *.* Z którego ciucholandu, którego? Proszę mi tu szybciutko napisać :)
OdpowiedzUsuńZ ciucholandu olkuskiego;) Kopalni fajnych szmatek;)
UsuńEhhh... Masz szczęście, bo do Olkusza mi nie po drodze! ;)
Usuńprzedostatnie zdjęcie chcę w rameczce dostać od Mikołaja!
OdpowiedzUsuńMasz to jak w banku!:D
Usuńrewelacyjny zestaw,sama nie wiem co mi się najbardziej podoba :)
OdpowiedzUsuńświetny płaszcz!
OdpowiedzUsuńSuper! Szal genialny ;)
OdpowiedzUsuńTeż bym cię za poślada złapała xD hueheuhue
OdpowiedzUsuńAaaaa hahahaha <3
UsuńCzasem nie wiadomo czy udawać, że się nie czuje że ktoś Cię jednak maca w tym tłumie czy zrobić aferę.
UsuńTo był oczywiście żarcik, teraz mi się głupio zrobiło, nie jestem autobusowym macaczem! odwołuję te "łapanie za poślady" na rzecz: "wyglądasz jak zawsze pięknie, Lemona" ;D
UsuńNajlepsze:D:D
UsuńMarta - czasami chyba człowiek by nie chciał poznać twarzy takiego macacza:P Czasami niewiedza jest zbawieniem:P
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze:)
OdpowiedzUsuńten płaszczyk jest cudowny, piękny wzór i idealnie na Tobie leży! Szala zazdroszczę! Zachwyca mnie jego połączenie z jeansem ♥
OdpowiedzUsuńA wiesz, że on jest dobrych kilka rozmiarów za duży?:D Sama jestem w szoku, że tak się ładnie układa:D dziękuję:D
Usuńmam pytanie... używałaś kiedyś jakiś kosmetyków z firmy orqanique?jesli tak to co to było i czy polecasz?
OdpowiedzUsuńNa razie musze przyznać, że się w nie obkupiłam, ale jeszcze nie próbowałam:) Czekam aż skończą mi się płyny do kąpieli i inne mazidła i wtedy się za nie wezmę:D Wtedy też na pewno dam znać jak wrażenia:D
UsuńHi sweetie! i just find your blog and i like it.
OdpowiedzUsuńwww.lover-secret.net
Aaaaw <3 Thank you!
UsuńDlaczego zawsze na jesień mam ochotę na rude włosy ? Na farbowanie, w sensie?
OdpowiedzUsuńBo rudy to kolor jesieni;)
UsuńWow bardzo ładna stylizacja, wszystko do siebie pasuje pod względem stylu i kolorystyki. Pięknie, dodaję się do obserwatorów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://secret-fashion-men.blogspot.com/
Dziękuję i bardzo mi miło:)
UsuńZnam to doskonale... Masz świetną torebkę! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam szalik i płaszcz!
OdpowiedzUsuńojoj...znam to dokładnie, bo w godzinach szczytu w Łodzi wcale nie jest lepiej ;P i choć jestem po kursie przepychania się w dziekanacie, to bywa i tak, że przepuszczam tramwaj mając nadzieję, że do drugiego uda mi się wsiąść chociaż na ten najniższy schodek ;]
OdpowiedzUsuńOd zawsze marze by przejechać się w Łodzi tramwajem na Kurczaki:D Obiecuję sobie, że jak tylko w końcu zawitam to to zrobię:D
Usuńtam co prawda nie ma nic ciekawego, ale obiecuję, że Cię tam zabiorę. :D
UsuńDziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za tyle super słów!
OdpowiedzUsuńMiałam napisać, że zazdraszczam płaszcza, ale potem zobaczyłam Twoje uśmiechnięte zdjęcie i dotarło do mnie, że chyba jeszcze nigdy uśmiechniętej Cię nie widziałam...Ładnie :) Częściej proszę
OdpowiedzUsuń