Mam ja Ci pod blokiem plac zabaw. Nie byle jaki to plac, bo ściąga do niego gawiedź mała i duża z całego osiedla. Ba! na całym blokowisku takich przybytków jest...uwaga...AŻ sześć, ale to na tym, tuż pod balkonowym oknem siedzi pół mieszkańców w wieku od 2 do X lat. I wszystko byłoby pięknie i wspaniale, gdyby dzieciarnia była słodka, milutka, rozkoszna i wymieniająca między sobą poglądy w nader uroczy, bąblowy sposób, a mamy, jak te wspaniałe opiekunki pokazywały maluchom swym świat i uczyły i edukowały. Życie jednak podłe jest i okrutne, a rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej niż byśmy chcieli.
Żeby nie było, należę do przedstawicieli naszego gatunku mocno spokojnych, posiadających tak samo duży dystans do siebie jak i do tego co mnie otacza, zatem niewiele jest rzeczy, które mnie ruszają. Generalnie najbardziej cenię sobie święty spokój i możliwość cieszenia się osiągniętym właśnie zen. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem tylko człowiekiem i jak to czasem bywa mnie również puszczają nerwy.
Bo ileż można znosić niedzielne pobudki w towarzystwie 'budzika', który jeśli nie wstaniesz od razu przechodzi w ultradźwięki? Mało tego, jeśli nie ubierzesz się wystarczająco szybko dołączą do niego inne 'budziki' prześcigające się w tym, które pierwsze swoim piskiem zdoła rozbić czyjąś szybę. A ja stoję w oknie jak ten zwłok, jak zombie jakieś i w głowę zachodzę JAKIM cudem stojącym obok mamusiom taki trudny już do zdefiniowania dźwięk nie przeszkadza w ich wdzięcznym plotkowaniu. Wiem, dzieci się wyszumieć muszą i wykrzyczeć również, ale istnieją zdaje mi się inne zabawy, nie wymagające wydobywania z siebie tonów przyprawiających połowę osiedlowych psów o spazmy i szaleństwa.
Oprócz tego mam też sąsiadkę, której hobby jest wypuszczanie płaczącego dziecka na klatkę. Jak tak sobie piszę, to dochodzę do wniosku, że określenie 'płacz' jest nad wyraz delikatne, bo to jaki jazgot jest w stanie zrobić kilkuletnie dziecko na blokowym korytarzu o godzinie 7.30 rano (tak, ciągle jesteśmy przy niedzieli, choć to w sumie nie ma reguły. Schody karnym jeżykiem XXI wieku.) wie tylko ten, kto tego doświadczył. A ja jak Bozię kocham, następnym razem Mamusi z okołopieluchowym zapaleniem mózgu włożę laczka w miejsce gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę (choć już raz pańci uwagę zwróciłam - mało mnie wtedy wzrokiem nie zabiła. Doprawdy cud, że przed Wami jeszcze stoję).
Jak widać, taka ze mnie matka polka jak z koziej dupy trąba, a inspiracji z sąsiadek nigdy czerpać nie będę.
By być dalej w słodkim jak miód nastroju, przywdziewam tonę serc, różowy sweter oraz podwijam kiecę i lecę jak najdalej, coby zaprzestać wyrzucania z siebie coraz to bardziej rynsztokowych przekleństw a jakoś jeszcze umilić sobie ten ostatni dzień tygodnia (tak, myślę, że naleśniki z bananami w Milk Barze to będzie dobra opcja).
zdjęcia - Paweł
sukienka - Zara Kids; sweter, rajstopy - H&M; oksfordy - Primark; torebka, chustka - vintage
A na koniec jeszcze miejsce gdzie najlepiej wychodzi osiąganie stanu permanentnego dobra i miłości do świata;)
Jej...wyglądasz tak ślicznie, że sama przyjemność patrzeć i nic tylko się inspirować;*
OdpowiedzUsuńSpokojnie, jeszcze sama zobaczysz jaką to "wspaniałą" mamusią będziesz :P
OdpowiedzUsuńCo do ubrań - ta sukienka jest P-R-Z-E-C-U-D-O-W-N-A ! <3
Zakochałam się w niej !
Wiesz co, ja mam nadzieję, że jednak papka mi się w głowie nie zagnieździ i raczej rozumną mama będę:D Choć w dzisiejszych czasach strachem mnie to ogromnym napawa:)
UsuńDziękuję:*
Brakowało mi zdjęć takich: romantycznych, delikatnych i z rowerem. Bo ostatnio roweru nie było. Nie. I tamte były fajne. Ale przy tych się tak miło na brzuszku zrobiło. Błogo.
OdpowiedzUsuńDzieciarnia jest straszna. Bardzo.
Wyglądasz wspaniale, aż zazdrość bierze. Niestety, inspiracja będzie musiała poczekać chyba do wiosny, gdyż u mnie jest strasznie zimno. Naprawdę pogoda styczniowa. ;_; Zresztą w takiej sukience, bym się cały czas bała że mi wiatr podwieje. :D
OdpowiedzUsuńhihihihi ale dzieciom podbierasz kiecki z wieszaków :) hihih
OdpowiedzUsuńwiesz ja mam trójkę dzieci i nawet mnie takie wrzaski do szału doprowadzają!! a jestem już lekko uodporniona, a czasem na placach zabaw widziałam, że np dziecko spadło z huśtawki i ryczy i wyje...no bo to żadna przyjemność mieć takie niekontrolowane zbliżenie z wysoka z ziemią...a mama akurat jest w trakcie omawiania na pewno jakiś ważnych informacji i nie ma bata nie poszła do dziecka więc takie wrzaski to niestety przypięte są do dzieci!! życzę tylko wytrwałości i stoperów, bo raczej placu zabaw Wam nie przeniosą. No i zima się zacznie więc pewnie będą pustki rano w niedzielę na placu zabaw :) byle do zimy :)
powiedz mi rudziaste kochanie,co robic by miec takie nozyska (oprocz roweru?) tez chce! <3
OdpowiedzUsuńJak wpadniesz na pomysł jak uciszyć dwu trzylatka, daj znać, za jakiś czas będzie mi to potrzebne. Póki co mam plan zemsty na wiecznie remontującym się sąsiedzie ;)
OdpowiedzUsuńAle słodki zestaw, idealny na poprawienie nastroju ;)
OdpowiedzUsuńSąsiadki nie zazdroszczę!!
hahaha mam identyczne rajtuzy:D o tu: http://4.bp.blogspot.com/-pXxU-b6Medo/UGqxwbkNz8I/AAAAAAAAEPc/s9Kc0VSJNik/s640/BeFunky_artpiaskownica.jpg albo tu: http://4.bp.blogspot.com/-pRu91iG_PDA/UGqxsuhssbI/AAAAAAAAEPU/UMdZkYPiBxY/s640/BeFunky_Tilt-Shift_2.jpg :D są przeboskie! czekam na fotki z tymi kropkowymi ktore byly w komplecie niach niach :D cudownie ci sukienka pasuje!
OdpowiedzUsuńOrany! To każdy może je sobie kupić w Haemie???
Usuńświetny tekst,powinnaś pisać w jakiejś gazecie!jakieś dwa tygodnie temu stałam przed wyborem ten różowy sweter czy cały w warkoczach granatowy sweter też z h&m-wybrałam ten drugi granatowy ale chyba kupię jeszcze jeden bo na tobie tak świetnie się prezentuje ;d
OdpowiedzUsuńmoja babcia ma ten sam problem z dzieciakami z podworka! :D przepieknie wygladasz! ps. trzymam za slowo i czekam na Ciebie w Londynie! :)))
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz! Cudowne rajstopy:)
OdpowiedzUsuńsłodko!
OdpowiedzUsuńniesamowicie !
OdpowiedzUsuńwpadniesz? nowy post :)
~Be Stylish - :3
OdpowiedzUsuń~Joa. - a nieprawda! był roweros ostatnio:D i na koszulce i na trawie:D:D tzn. ja nie chciałam generalizować - koszmarne bachory to są pod moimi oknami:D ale znam kilka mam z doprawdy cudownymi brzdącami:D
~Fortuna - też się bałam, że ją podwiewać będzie, ale nie! dzielnie się na kolanach trzyma:) A to ja nie wiem gdzie Ty mieszkasz Kochana, bo ja dziś z gołymi nogami biegałam:D
~LolaJoo - tak! bo mnie o tą 'matkową' znieczulice chodzi! a nie daj Bóg uwagę takiej mimozie umysłowej zwrócisz, albo do dziecka się odezwiesz to zabije Cię, postawi na nogi i zabije jeszcze raz;/ nosz w tyłek kopnąć to mało;] A sukienki podbieram, a co! za te wyjce to mi się należy!:D
~Sernik z pieprzem - ale jo nie wim Kochana:D od urodzenia je takie mam:D ze stanami grubszymi i chudszymi:P ale myślę, że rower + swego czasu to, że należałam do grupy tanecznej, zrobiły swoje:)dziękuję:D
~Lavinka - ja remontującego nie mam, ALE jeden z sąsiadów wiecznie szuka ręcznika i papieru toaletowego, drugi ma jakąś kapelę i czasami do 3 nad ranem ćwiczy. Ćwiczy 3 (słownie TRZY) dźwięki w kółko:D zapodałam po takiej nocce Pink Floydów na full do północy to się uspokoiło:D Ale na dzieci to ja nie wiem:( nie mam takiej mocy chyba:(
~Marysza - aaa buty chyba też masz takie jak ja ino czarne:D super!:D
~Magic fashion - ja się zastanawiałam między tym, a bordowym:) Najpierw wzięłam ten drugi (i póki co jest moim ulubionym ocieplaczem póki co), ale ten nie dawał spokoju:D No musiałam go mieć:D
~MissPlayground - ja przybędę, w końcu przybędę!:D
~Martienn - lepiej nie wpadać bo potem dzieci krzyczą;) nie tylko za oknem:P
Dziękuję Wam ogromnie ślicnzoty!:D
Kochana, wiem co czujesz, bo sama mam plac zabaw pod oknami. Nawoływanie: "Kamil", "Babcia", "Marcin" towarzyszy tym piekielnym wrzaskom, bo jak stwierdziłam - dzieci nie porozumiewają się słowami, ale natężeniem dźwięku.
OdpowiedzUsuńPamiętam jednak siebie, jak sama wołałam, żeby mi coś zrzucono oknem - niezbyt skutecznie, bo mieszkanie mam na 5 piętrze a rodzice zazwyczaj siedzieli w odległym pokoju, ale cóż - nadzieja zawsze umiera ostatnia.
Stwierdzam też, że wolę by dzieci siedziały na dworze, na huśtawkach czy zjeżdżalniach niż naparzały w gry przed kompem lub chłonęły papkę z telewizji.
Co nie zmienia faktu, że ich nienawidzę. Tak samo jak i nędznego smroda sąsiadów, który ciągle wrzeszczy i niczym pies, pruje się tylko z chwilą otworzenia drzwi na klatkę schodową - nawet o 4 rano (nie wiem co tam robiło)!
Ech, w naszych superjednostkach nigdy nie jest cicho. Jak nie ten gnój to wrzeszczący na siebie sąsiedzi zza drugiej ściany.
lovely picture! amazing outfit!
OdpowiedzUsuńhttp://dancingwithtearsgf.blogspot.com/
właśnie właśnie, musze wypatrywać w krakowie tego twojego rowera to może i Ciebie wypatrze kiedyś :D
OdpowiedzUsuńJesu tak!:D i wtedy krzycz, krzycz najgłośniej żebym i Ciebie nie przeoczyła:D
Usuńjakie urocze rajstopy! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiałam naleśniki z bananami w krakowskiej barcelonie.
OdpowiedzUsuńJakby to powiedzieć:dzieci są słodkie tylko wtedy kiedy śpią. Bo w ciągu dnia to małe, wrzeszczące potworki. I o ile podobno mam podejście do dzieci, to czasem człowiek tarci anielską cierpliwość.. A outfit? Słodki,ale też trochę retro co lubię. Też mi się podobał ten sweterek z h&m, ale miętowy-niestety nie było już mojego rozmiaru:/. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie mam placu zabaw pod domem ;P
OdpowiedzUsuńKiedyś wybrałam się w takich samych rajstopkach na zakupy, jakaś 4,5-latka, mijając mnie, powiedziała do mamy - Jakie słodkie serduszka, mamo, chcę takie! ;)
Hmmm... to nie oznacza chyba, że - mając pewnie tyle lat co owa mama - że nie wypada mi ich nosić...? ;)
pozdr.
shoppanna
Piękna sukienka! Sweterek jest dla niej świetnym akcentem! Piękna masz nogi, a rajstopki tylko je podkreślają :)
OdpowiedzUsuń~Jane - ależ oczywiście masz stuprocentową rację!:) Ja mam żal bardziej do tych matek co puszczają berbecie samopas, a same bardziej interesują się co koleżanka robi na obiad niż to co się dzieje z dzieckiem:) Sama też krzyczałam i nawoływałam mamę z podwórka. Ba! Donośny głos został mi do tej pory. Wychodze jednak z założenia, że należy pozwolić żyć innym, gdyby moje dziecko stało koło mnie i darło jadaczkę na całe osiedle o 9 rano w neidzielę to jednak jakoś bym zareagowała;)
OdpowiedzUsuńSwoja droga - fakt, blokowiska dostarczają naprawdę niezapomnianych przeżyć:D
~Anonimowy - też się czaiłam na ten miętowy!:D ale potrzebuję jeszcze granatowego i będę musiała w tym miesiącu podjąc ze sobą wielką walkę:P
~Shoppana - ależ oczywiście, że nie oznacza! Póki nie masz 40 na karku to jeszcze wiele nam wolno:P
Dziękuję Wam serdecznie!:))
aleś pastelowa:)
OdpowiedzUsuńcudne masz rajstopki, ja właśnie zamówiłam sobie podobne w klimacie z napisami, gwiazdkami i z serduszkami, ale w towarzystwie motywów karcianych:)Niesamowicie urzeka mnie w Twoich stylizacjach wyczucie koloru i komponowanie rzeczy jak pod kompozycję malarską.
Ojaaa to mi pojechałas z malarstwem:3 ale to niezamierzone zupełnie, to tak samo!:) dziękuje Kochana:*
UsuńSliczna i slodka stylizacja. Super rajstopy
OdpowiedzUsuńKisses
Aga
Check my new post
www.agasuitcase.com
ojejuńciu jakie słitaśne te rajty:)
OdpowiedzUsuńJakie piękne nóżki odziane w śliczne rajstopki! <3
OdpowiedzUsuńCudowna stylizacja, piękne zdjęcia i wyjątkowe miejsce to na ostatniej fotografii ;)
OdpowiedzUsuń~Beata - to miejsce to jedno z mych najulubieńszych w Krakowie:D
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję:3
Cudowne fotografie:) Świetnie wyglądasz, a co do blokowisk, ha, jakież tam można osobliwości znaleźć to się w głowie nie mieści, ja, osoba która mieszka w jednorodzinnym domu, jestem tylko okazyjnie świadkiem takich rzeczy, niemniej jednak i tak mnie to dziwi i bawi. Chociaż nie zawsze bawi, niektóre zachowania są oburzające, jak na przykład to z wyganianiem płaczącego dziecka na klatkę schodową, o czym napisałaś.
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia duże brawa dla fotografa. fajne rajstopki chociaż przyznam się że sama bym takich nie założyła :)
OdpowiedzUsuńJeju jak strasznie czekałam na nowy wpis.. lubię czytać co tam skrobiesz, aczkolwiek bardziej patrzeć na zdjęcia i wdzianka :) Ah ja wczoraj zasypiałam przy akompaniamencie imprezy, która miała miejsce kilka pięter wyżej. Mam nadzieje , że nie za często tak będzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A jeszcze się zapytam, gdzie te zdjęcia robione. Bo jak mam masę czasu to się szwendam z chłopcem mym. Ale już nie mam pomysłów gdzie iść, a wiem że miejsc pięknych i urzekających to miliony... tylko ja ich nie znam (jeszcze). Jeśli mogłabyś coś zasugerować, po stokroć wdzięczna będę :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są robione na placu przy Brackiej:) Polecam miejsce - pełno rowerzystów na bmx'ach:D a jeśli chodzi o ciekawe zakamarki Krakowa to odeślę Cię od razu do jednego z ostatnich wpisów Styledigger, która stworzyła świetny przewodnik po Krakowie:D Myślę, że tam dokładnie znajdziesz to czego szukasz, bo ja tu bym musiała stworzyć prawie identyczny wpis (a sama zobaczysz, że duuuużo by to zajęło):D Tak czy siak, Asię jako blogowego przewodnika niezmiernie polecam:D i Serdecznie, po stokroć Ci dziękuję za tak miłe słowa:D
UsuńDziękuję za info! Już będę przyswajać wiedzę :)
Usuńurocza stylizacja i bardzo ciekawa notka :)
OdpowiedzUsuńMasz świętą cierpliwość. Ja bym nie wytrzymała i zwróciła sąsiadeczce uwagę. Jakieś zasady współżycia w komunie obowiązują ;) W ogóle, pomijając hałas, jak można zostawiać samo dziecko na klatce schodowej (skoro jest tak małe jeszcze, że bez obciachu wrzeszczy w niebogłosy).
OdpowiedzUsuńWyglądasz bardzo ładnie i dziewczęco. Lubię apaszki zamotane na torebce, sama czasem też tak noszę. Ciekawa jestem, czy to Twój rower widziałam w sobotę na Kazimierzu obok Alchemii? Pozdrawiam :)
Mając w pobliżu 50 metrów, trzy place zabaw, doskonale Cię rozumiem! Wręcz nienawidzę, kiedy zostaję obudzona przez krzyki dzieci, w dzień również ceniąc sobie ciszę, czasem da się po prostu zwariować..
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, podziwiam to co tu prezentujesz! Wyglądasz bardzo ładnie, a sukienka świetnie leży. Cudna całość :)
Love Twoje rajty :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak mogłam nie zauważyć, że była niedziela (i Lemoniadowy post oczywiście), ale tak się stało. Także ten, jestem dziś. :D
OdpowiedzUsuńNie wiem też jak ty umiesz chodzić w jasnych rajtach. Cholera, ja sobie takie co jakiś czas macam i wychodzę z czarnymi. :P
~Klamoty - ja już raz zwróciłam uwagę. Bo Pani generalnie jest piewcą i wyznawcą bezstresowego wychowania, co na niej się teraz odbija bo to dziecko WCALE małe nie jest już:) Problem w tym, że jego wydzieraniem się katuje mnie i resztę sąsiadów;] A co do roweru to niestety nie był mój, ale wiem, że jakaś panienka zaopatrzyła się w identyczny jak ja mam (łącznie z ukwieconym siodełkiem) i buja się nim po Krakowie. Nawet miałam ją raz wątpliwą przyjemność spotkac, zrobić fejspalm nogą i pogratulować pomysłu:P Bu już nie czuję się wyjątkowa:P
OdpowiedzUsuń~PikokowaSiostra - no ja też nie wiem jak mogłaś. Wstyd, hańba i żeby mi to było ostatni raz!:P A rajty jasne kupuj szybko, bo z TAKIMI nogami jak Twoje będą cudnie współgrały:)
Dziękuję Wam Słońca za wszystkie słowa:) Bardzo, bardzo je sobie cenię:)
Ten wpis jest ładny, ale już czekam na następny, bo wiem, że będzie masakrycznie piękny! :>
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz :) Na całe szczęście akurat pod blokiem placu zabaw nie mam, ale za to za blokiem posiadam gimnazjum, po lewej przedszkole a po prawej Jasną Górę z czego właśnie zawodzenie kościelne irytuje mnie najbardziej.
OdpowiedzUsuńAby Cię pocieszyć dodam tylko, że jestem wychowawcą na koloniach i zimowiskach; urocze latorośle w wieku 6-16 drą mi się do ucha 24h, więc w zasadzie robię sobie zapas na resztę roku :D
Kraków! Kraków! uwielbiam!!;)
OdpowiedzUsuńrajtki wymiatają!!
a zdjęcia --> 'miszczostfo'!! ;p
Sercowe rajtki rządzą światem, bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńMoje sąsiednie dzieci są miłe, dobre i sympatyczne, takie mam szczęście w życiu. Zero spazmów, całkowity brak nieodpowiedzialnych matek. Wszystko jak z obrazka. Ogólnie nawet jestem z siebie dumna, ponieważ nauczyłam jedną dziewczynkę jeździć rowerem, więc szał ogólny i pławienie się w sąsiedzkim szczęściu. I tego właśnie życzę również Tobie.
Przeslodkosci<333 Jak zawsze zreszta jestem pod wrazeniem<3 A, i kocham te rajstopy!
OdpowiedzUsuńCóż. Jako matka dziecka, które ma temperament i bogaty repertuar, kiedy coś go zezłości, powinnam w tym momencie schować się pod łóżkiem, bo zdarzało mu się niestety rozedrzeć na full i na ulicy, i na korytarzu. Kiedy jeszcze nie byłam mama, patrzyłam z politowaniem na takie scenki i myślałam, ze ja nigdy do tego nie dopuszczę. Tja, akurat. Robię, co mogę w takiej sytuacji, ale bywa tak, że nic się nie da zrobić poza ewakuowaniem stwora, do którego w histerii nic nie dociera (szybki odwrót = + 50 do równowagi psychicznej), a w międzyczasie sąsiedzi i osoby postronne przyjmą dawkę decybeli, nic na to nie poradzę. Nikt nie jest idealny. Prawdą jest, że dzieci hałasują, kiedy są szczęśliwe i hałasują, kiedy jest im źle; jest to element miejskiego życia tak samo, jak umc-umc na niskich częstotliwościach z samochodu zaparkowanego centralnie pod domem, wiertarka w sobotnie popołudnie i jazgocząca kosiarka do trawników przez cale pieprzone lato. Są miejsca, gdzie jest gorzej ;)
OdpowiedzUsuńUrocza sukieneczka :)